Sandomierscy sadownicy narzekają na spadające ceny skupu jabłek przemysłowych. Na początku sezonu płacono około 60 groszy za kilogram, a teraz cena wynosi około 40 groszy.
Cena jabłek przemysłowych ma wpływ na cenę owoców deserowych. Teraz sadownicy sprzedają je od złotówki do 1,5 zł za kilogram. Tymczasem w sklepach za kilogram jabłek trzeba zapłacić nawet 7 zł, a na placach targowych od 3 do 5 zł.
Grażyna Borkowska, sadowniczka z Pawłowa w gminie Zawichost, jest zaskoczona tym co dzieje się z cenami jabłek i nie rozumie tego zjawiska. Obwinia za tę sytuację pośredników. W jej sadzie jest tylko około 20 procent strat spowodowanych wiosennymi przymrozkami ale – jak stwierdziła – nie wyobraża sobie bilansu tego roku u sadowników u których sady wymroziło niemal całkowicie.
Również poseł Marek Kwitek z Prawa i Sprawiedliwości, członek sejmowej komisji rolnictwa uważa, że niska cena skupu jabłek nie jest niczym uzasadniona. Ilość jabłek jest co prawda trochę większa, niż w ubiegłym roku, ale z drugiej strony – nie ma zapasów koncentratu jabłkowego z minionego roku. W opinii parlamentarzysty ceny owoców są narzucane przez pośredników i zakłady przetwórcze, które w większości są w rękach niemieckich. Producenci nie są traktowani w sposób partnerski, ani przez skupy, ani przez zakłady przetwórcze.
– Jedynym rozwiązaniem jest większe zorganizowanie sadowników i dążenie do tego, aby budować własne przetwórnie. Doraźnym wyjściem, które może teraz pomóc jest wstrzymanie przez jakiś czas dostaw jabłek do skupu. Zakłady przetwórcze pracują teraz na minimalnych obrotach, więc też ponoszą straty – stwierdził poseł Marek Kwitek.
Parlamentarzysta dodał, że państwo nie jest w stanie pomóc sadownikom. projekt ustawy o cenach referencyjnych, czyli określających minimalne i maksymalne stawki za produkty rolne, nie otrzymał notyfikacji Komisji Europejskiej, bo według urzędników wspólnoty jest przejawem interwencjonizmu państwa.
Wójt gminy Samborzec Witold Surowiec twierdzi, że sytuacja sadowników w tym roku jest bardzo trudna. W jego gminie straty w sadach jabłoniowych wynoszą około 70 proc., a są spowodowane wiosennymi przymrozkami. Na terenach nadwiślańskich zniszczone zostały wówczas wszystkie zawiązki jabłek.
– W gminie większość mieszkańców utrzymuje się wyłącznie z produkcji i sprzedaży jabłek, nie wiem jak ci ludzie sobie poradzą. Liczyliśmy na pomoc państwa, której na razie nie ma, z wyjątkiem kredytów preferencyjnych. Samorząd nie jest w stanie pomóc poszkodowanym sadownikom, to byłoby zbyt duże wyzwanie finansowe – twierdzi wójt.
Powiat sandomierski jest jednym z największych zagłębi jabłkowych w Polsce.