Zwany jest leczniczą bombą i rośliną żołnierzy. Dawniej niezastąpiony w kuchni, dziś traktowany jak chwast rosnący na łąkach i w przydrożnych rowach.
– Bluszczyk kurdybanek, bo o nim mowa, to roślina miododajna, a do tego – jak mawiały nasze babcie – chwast cudotwórca – opowiada Kazimiera Chłoń z Koła Gospodyń Wiejskich z Drożejowic.
– Wpływa pozytywnie na układ pokarmowy i oddechowy. Kurdybanek wzmacnia układ odpornościowy, ponieważ działa bakteriobójczo. Napar wspomaga leczenie infekcji górnych dróg oddechowych. Występujący w kurdybanku garbnik działa przeciwzapalnie, przeciwgorączkowo i przeciwbiegunkowo – podkreśla.
Kazimiera Chłoń dodaje, że właściwości lecznicze kurdybanka odkryto w XVII wieku. Jedna z legend głosi, że podczas epidemii tyfusu, powołano żołnierzy do pomocy chorym, ale wkrótce sami zaczęli chorować. Zauważyli jednak, że ich konie skubią jakąś trawkę i stają się odporne na chorobę. Po tym odkryciu, armia zaczęła pić napar z kurdybanka.
– W XVII wieku król Jan III Sobieski zwyciężył ze swoją armią pod Wiedniem, bo wojacy pili napar z kurdybanku. Nie dość, że nie chorowali, to jeszcze nabrali większych sił – opowiada Kazimiera Chłoń.
Kurdybanek kwitnie na niebiesko od maja do jesieni. Należy go zbierać w południe. Następnie zebrane kwiaty rozkładamy na białych obrusach, żeby powychodziły owady. Roślinę suszymy w ciemnym miejscu, następnie wkładamy w woreczki papierowe.
Kurdybanek stosuje się również jako składnik opatrunków na trudno gojące się rany czy oparzenia. Działa korzystnie przy astmie i kłopotach z oddychaniem. Osoby cierpiące na reumatyzm powinny trzymać go w swojej domowej apteczce. Najlepiej smakuje z miodem i sokiem z malin.