Sercanie chcą odbudować barokową kaplicę z 1701 roku w Kątach Starych koło Stopnicy. Została zniszczona w listopadzie 1944 roku przez Niemców, którzy wysadzili kościół przyklasztorny. Ufundował ją znany rycerz.
Kaplica pw. św. Anny była dobudowana po zachodniej stronie kościoła franciszkanów. Została ufundowana przez Stefana Bidzińskiego – wojewodę sandomierskiego, starostę żarnowieckiego, chęcińskiego i skalskiego, uczestnika m.in. bitwy pod Chocimiem i przyjaciela króla Jana III Sobieskiego.
– Kaplica miała być w jego zamyśle, miejscem wiecznego spoczynku dla niego, jego najbliższej rodziny i przyjaciół. Tak się stało. Kaplicę oddano do użytku w 1701 roku. Fundator zmarł w krótkim czasie, bodajże w 1704 roku i został tu pochowany – mówi ks. Witold Januś, przełożony wspólnoty Księży Sercanów w klasztorze w Stopnicy.
Do dziś na zachowanej ścianie wejściowej do kaplicy przetrwała imponująca tablica epitafijna fundatora, wykonana z czarnego marmuru dębnickiego. Ukrywali się w niej partyzanci
Klasztor franciszkanów reformatów w Kątach Starych koło Stopnicy powstał w pierwszej połowie XVII wieku, ufundowany przez Krzysztofa i Annę Ossolińskich w celu krzewienia wiary katolickiej i przeciwdziałania przechodzeniu lokalnej społeczności na protestantyzm. Wkrótce powstał tu prężny ośrodek franciszkański. Zakonnicy byli zaangażowani nie tylko religijnie, ale też społecznie i patriotycznie. Udzielali schronienia, wspierali partyzantów. Właśnie z tego powodu, w odwecie Niemcy w 1944 roku wysadzili kościół.
– Chcieli wysadzić cały klasztor, ale mury kościoła były bardzo grube i nie łatwo było je zburzyć. Ludzie, którzy pamiętali te wydarzenia opowiadali, że Niemcy zużyli wszystkie ładunki, by wysadzić świątynię, na klasztor nie wystarczyło. Zniszczeniu uległa też kaplica św. Anny, elementy spadające z wysadzanego kościoła zmiażdżyły jej kopułę i runęły do środka – opowiada ks. Witold.
Co pozostało z kaplicy, w której chowano znanych Polaków?
Do dziś zachowała się tylko jedna ściana kaplicy św. Anny – przejście arkadowe, które kiedyś łączyło ją z nawą główną zburzonego kościoła. Mimo wielu prób zabezpieczenia – z każdym rokiem ocalałe mury coraz bardziej niszczeją. Szansą na ocalenie ich od całkowitej degradacji jest pełna rekonstrukcja kaplicy w oparciu o zachowane elementy. Księża sercanie mają już zgodę konserwatora zabytków na odbudowę oraz projekt przygotowany w oparciu o archiwalne zdjęcia.
– Biuro projektowe odtworzyło wygląd kaplicy niemal w 100 proc. Zachowane zostanie istniejące wejście, rekonstrukcji będą poddane ozdobne gzymsy, których fragmenty się zachowały oraz kopuła zwieńczona latarnią, co będzie bardzo trudnym elementem prac. Także niektóre elementy, odkryte podczas prac archeologicznych zostaną odnowione i ponownie zamontowane w kaplicy. Budowla była o tyle ciekawa, że zbudowano ją na planie ośmioboku wpisanego w owal, zbliżony do elipsy. Architekci mówią, że to była w tamtych czasach dosyć nowatorska konstrukcja – dodaje ks. Witold.
Ocalała ściana frontowa kaplicy zostanie w tym roku zabezpieczona. Dalsze prace zależały od tego, czy sercanom uda się znaleźć pieniądze na rekonstrukcję. Inwestycja może kosztować nawet 2 mln złotych. Najdroższą częścią są wszystkie zabiegi konserwatorskie przy zachowanych elementach. Jeśli uda się zabezpieczyć pieniądze na odbudowę, to mogłyby się one rozpocząć wiosną przyszłego roku.
Jeśli uda się zdobyć dotację…
W planach jest stworzenie w odbudowanej kaplicy izby pamięci o religijno-patriotycznej działalności franciszkanów, do których klasztor należał do 1979 roku – wyjaśnia ks. Witold Januś.
– Ich życie było odbiciem życia Rzeczpospolitej. Gdy Ojczyzna cierpiała, oni również cierpieli. Czynnie angażowali się w powstania: listopadowe i styczniowe. Byli zaangażowani społecznie i patriotycznie. Po powstaniu styczniowym, aby skazać zakon na wymarcie, otrzymali zakaz przyjmowania nowych kandydatów – opowiada ks. Witold.
Natomiast wewnątrz klasztoru w ciągu kilku miesięcy powstanie wystawa z elementów odkrytych podczas prac archeologicznych w ruinach kaplicy. Są wśród nich przede wszystkim osobiste przedmioty tych, którzy byli pochowani w tamtejszej krypcie. To nieliczne pamiątki, ponieważ krypta była wielokrotnie grabiona – mówi ks. Witold.
– Podczas badań ujawniono ponad 40 szkieletów w różnym stanie zachowania. Imiennie z całą pewnością udało się określić jedynie cztery pochówki dzięki zachowanym tablicom trumiennym. To m.in. właściciele Kurozwęk: Maciej Sołtyk z żoną i synem Józefem. Po rekonstrukcji kaplicy szczątki ponownie zostaną w niej pochowane. W krypcie znaleziono m.in. medaliki i rozkładany krzyż z miejscami na relikwie – wymienia.
Na zachowanej ścianie znajduje się jeszcze kilka innych tablic epitafijnych osób ze znanych rodzin, które być może także zostały pochowane pod kaplicą św. Anny. Wśród nich: rodzina Rupniewskich, Lubienieckich, czy Barbara Lanckorońska.
Klasztor w Kątach Starych w 1979 roku od franciszkanów przejęli sercanie. Obecnie ich wspólnota w tym miejscu liczy dziewięć osób. Prowadzony jest tam nowicjat.