Brudna woda, śnięte ryby i raki, które powychodziły na brzeg – taki widok w miniony piątek rano zastali wędkarze łowiący ryby w rzekach w okolicach Czerska i Czarnej Wody. Przyczyną było zanieczyszczenie cieków spowodowane przez jednego z okolicznych przedsiębiorców. Sprawę bada prokuratura.
Do zdarzenia doszło na zaporze przy elektrowni wodnej w Zawadzie koło Czerska. Jej właściciel, chcąc rozpocząć przebudowę pobliskiego mostu, opróżnił zbiornik retencyjny w ten sposób, że wraz z wodą do rzeki Niechwaszcz popłynęły także osady denne. Szlam dotarł aż do rzeki Wdy, powodując zanieczyszczenie – mówi Sebastian Narloch ze stowarzyszenia Przyjaciół Rzeki Wdy.
– W piątek otrzymaliśmy zgłoszenie od mieszkańców gminy Czarna Woda. Pojawiła się tam brudna woda, która po prostu zaniepokoiła mieszkańców, bo zaczynali obserwować ryby, które płynęły do góry brzuchem, czyli zaczynały snąć – dodaje Narloch.
NIE MA JUŻ ZAGROŻENIA
Sprawą zajęła się Inspekcja Ochrony Środowiska oraz eksperci z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Jak mówi wicedyrektor tej jednostki – Andrzej Winiarski – na szczęście nie ma już poważnego zagrożenia dla środowiska.
– Pozwolę sobie zaryzykować stwierdzenie, że o ile zdarzenie, które tutaj miało miejsce, miało istotny wpływ na ekosystem tego odcinka rzeki Niechwaszcz, o tyle w skali całej zlewni Wdy określanie go mianem katastrofy ekologicznej jest co najmniej nadmierne – mówi wicedyrektor.
Jak dodają eksperci, wody płynące, posiadają zdolność do samooczyszczania. Już w środę śladów po zanieczyszczeniach prawie nie ma.
Właściciel elektrowni posiadał zgodę na przeprowadzenie inwestycji. Otrzymał ją ze Starostwa Powiatowego w Chojnicach.