Niskie ceny skupu wiśni niepokoją sadowników.
Na początku sezonu, te owoce kosztowały 2 zł za kilogram pierwszej klasy, czyli rwanych ręcznie. Teraz ta sama kategoria jest po 1,5 zł, z czego 80 groszy to wynagrodzenie dla pracowników zbierających owoce. Wiśnie zrywane przy pomocy kombajnów kosztują 1 zł za kg.
Grzegorz Basak, właściciel sadu wiśniowego w Starym Garbowie w gminie Dwikozy twierdzi, że jest to zbyt niska cena, biorąc pod uwagę rosnące koszty produkcji.
– Co roku środki ochrony roślin i nawozy drożeją, szacuję że wyprodukowanie kilograma wiśni może kosztować około 2 zł, a gdzie jakikolwiek zysk? Nikt nie wie jaka jest przyczyna spadku ceny. Obawiam się, że może być tylko gorzej – przestrzega sadownik.
Wśród producentów znów pojawiają się opinie o zmowie cenowej zakładów przetwórczych.
Poseł Marek Kwitek z PiS, członek sejmowej komisji rolnictwa uważa, że zakłady przetwórcze i skupy wykorzystują przewagę kontraktową, a sadownicy nie mając żadnej umowy kontraktacyjnej muszą oddać owoce w cenie, która jest narzucana.
Zdaniem parlamentarzysty, obecna stawka nosi znamiona wojny psychologicznej, polegającej na testowaniu sadowników, za jaką cenę są w stanie sprzedać swoje owoce. Problem w tym, że wiśni nie można zbyt długo przetrzymać. Poseł Marek Kwitek uważa, że dopóki nasi sadownicy sami nie będą prowadzić przetwórni, problem będzie się powtarzał.
W ubiegłym roku, za pierwszą klasę wiśni płacono około 2,5 za kg. Niskimi cenami w skupach zainteresowało się ministerstwo rolnictwa oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.