Mycie rąk, noszenie maseczek, zachowanie dystansu, unikanie skupisk ludzkich, a zwłaszcza zatłoczonych pomieszczeń, zdrowy styl życia – to proste sposoby, aby znacznie ograniczyć ryzyko COVID-19. Ale trzeba ich przestrzegać stale, z czym – mimo trwającej już kilka miesięcy pandemii – wiele osób ma trudności.
Wirusy, takie jak koronawirus SARS-CoV-2 czy wirusy grypy, wnikają do organizmu poprzez błony śluzowe. Mogą być roznoszone drogą kropelkową. Chodzi o krople większych rozmiarów, w których mogą się one znajdować – przekraczające 5 mikronów (ludzki włos w przekroju ma od 60 do 120 mikronów). Mogą one być uwalniane przez zakażone osoby podczas kaszlu lub kichania, wraz ze śliną oraz śluzem układu oddechowego.
Coraz więcej badań wskazuje na to, że możliwa jest też transmisja powietrzna. W tym przypadku specjaliści mówią o aerozolach jeszcze mniejszych, nieprzekraczających 5 mikronów. Do takiej transmisji nie potrzeba kaszlu czy kichania. W czasie trwającej minutę, głośnej rozmowy człowiek może być źródłem od tysiąca do stu tysięcy cząstek wirusa zawieszonych w aerozolu. Ze względu na małe rozmiary aerozol może unosić się w powietrzu nawet przez kilka godzin i przemieszczać na duże odległości. Małe kropelki mogą przy tym wnikać głębiej do płuc, pokonując obronne systemy organizmu.
Tymczasem, jak wskazują badania, duża część zakażonych koronawirusem może przechodzić zakażenie bezobjawowo, co utrudnia wykrywanie choroby, ułatwia jej szerzenie się, daje złudne poczucie, że problem nie jest taki poważny i zniechęca do przestrzegania zaleceń.
Warto jednak o tych zaleceniach pamiętać, a więc często myć ręce wodą z mydłem (najlepiej 20-30 sekund), a jeśli to niemożliwe to płynem dezynfekującym zawierającym nie mniej niż 60 proc. alkoholu; nie dotykać oczu, ust i nosa nieumytymi rękami; podczas kichania czy kaszlu zasłaniać usta i nos łokciem; zachowywać dystans społeczny; w publicznych pomieszczeniach nosić maseczkę.
Mycie rąk powinno mieć miejsce po każdej wizycie w toalecie, przed jedzeniem, kiedy dłonie są widocznie zabrudzone oraz po kichnięciu, kaszlu, wysiąkaniu nosa.
Również często dotykane powierzchnie, jak klamki, włączniki światła, stoły, blaty czy drzwiczki powinny być często myte i dezynfekowane.
Choć w początkowym etapie pandemii powszechne noszenie maseczek było negowane przez część europejskich i amerykańskich specjalistów, jednak badania dowiodły, że nawet proste maseczki zmniejszają znacząco ryzyko zakażenia, zaś maseczki wyposażone w odpowiedni filtr (N95, FFP3) pozwalają zabezpieczyć się o wiele lepiej. Natomiast przyłbice chronią głównie przed dużymi kroplami śliny kichających i kaszlących osób.
Eksperci zaznaczają, że maseczki nie mogą zastąpić przestrzegania dystansu i zasad higieny. Maseczki łatwo zanieczyścić dotykając brudnymi rękami, a wówczas mogą wręcz zwiększać ryzyko zakażenia.
Z kolei dystans społeczny – 2 metry bądź 1,5 metra – to nie magiczna granica, za którą wirus traci moc, ale po prostu łatwa do zapamiętania i nie nazbyt uciążliwa wartość (w USA mówi się o 6 stopach). Zmniejsza ryzyko kontaktu z większymi kropelkami śliny emitowanymi podczas kaszlu czy kichania.
Jeśli na świeżym powietrzu nie daje się utrzymać tego dystansu od innych – na przykład na zatłoczonym chodniku – wówczas dla wspólnego bezpieczeństwa trzeba zasłonić maseczką usta i nos.
Przyjęte w lipcu rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia zalecają noszenie maseczek wszędzie tam, gdzie nie jesteśmy w stanie zachować odpowiedniego dystansu wobec innych osób, zarówno w zamkniętych pomieszczeniach, jak i otwartej przestrzeni. Ma to chronić przed możliwością transmisji powietrznej wirusa SARS-CoV-2 przez mikroskopijne aerozole o kropelkach mniejszych niż 5 mikronów.
Zaleca się przy tym unikania miejsc zatłoczonych i wietrzenie pomieszczeń zamkniętych. Powinny o tym pamiętać szczególnie osoby bardziej podatne na zakażenie, m.in. po przeszczepach narządów, pacjenci chorzy na raka poddawani chemioterapii, z chorobami serca, kobiety w ciąży oraz osoby z ciężkimi schorzeniami układu oddechowego, takimi jak mukowiscydoza i ciężka astma.
To, że otwarto kina, teatry, siłownie i salony masażu nie oznacza, że osoby zdrowe (lub bez objawów zakażenia) mogą się w nich czuć beztrosko, nie zakładając maseczki i nie zachowując dystansu.
W Polsce w ostatnich tygodniach nowe przypadki zakażeń są odnotowywane głównie w miejscach, gdzie trudno zachować dystans i transmisja wirusa jest ułatwiona – w zakładach pracy (np. kopalniach, rzeźniach, zakładach produkcji mrożonek czy mebli), domach zakonnych, domach pomocy społecznej, placówkach medycznych, a także podczas uroczystości rodzinnych (wesela, pogrzeby, komunie).
Tak więc trzeba zakładać, że w różnych sytuacji możemy mieć kontakt z bezobjawowymi nosicielami i nie wchodzić w zbyt bliski kontakt z innymi.
Dodatkowym zabezpieczeniem przed COVID-19 jest podnoszący odporność higieniczny tryb życia – niepalenie, właściwe odżywianie, odpowiednia długość i jakość snu, właściwa aktywność fizyczna.
Mimo wielu badań, nadal niewiele wiemy o odporności na wirusa SARS-CoV-2. Naukowcy wciąż szukają odpowiedzi na pytania: dlaczego dla jednych zakażenie jest błahą infekcją, a dla innych śmiertelnym zagrożeniem? Czy przebycie infekcji daje trwałą odporność i na jak długo? Dlaczego na COVID-19 na umierają niekiedy młode osoby, a bywa, że przeżywają stulatkowie? Tym bardziej warto pamiętać o zasadzie przydatnej szczególnie przy wszelkich wirusowych zakażeniach: „lepiej zapobiegać niż leczyć”.