Korona Kielce pożegnała się z siedmioma swoimi piłkarzami. Na murawie „Suzuki Areny”, w obecności zarządu klubu, sztabu szkoleniowego oraz kolegów z zespołu, oficjalne podziękowania za czas spędzony w Kielcach otrzymali: Marcin Cebula, Petteri Forsell, Ognjen Gnjatić, Adnan Kovacević, Andres Lioi i Jakub Żubrowski.
Nieobecny był jedynie Michał Gardawski, który był zwolniony z treningu z powodu spraw osobistych. Wszyscy zawodnicy otrzymali pamiątkowe patery, koszulki oraz „żółto-czerwone” bukiety.
Marcin Cebula z Koroną związany był od 2008 roku. Jako 12-latek trafił do Kielc z Pogoni Staszów. W Ekstraklasie zadebiutował w maju 2013 roku w meczu z Polonią Warszawa. Łącznie na najwyższym szczeblu wystąpił dotychczas w 143 meczach, zdobył 6 goli oraz zanotował 9 asyst.
Petteri Forsell po raz pierwszy „żółto-czerwony” trykot założył w lutowym spotkaniu w Białymstoku z Jagiellonią. Do tej pory wystąpił w 14 spotkaniach i zdobył 4 gole.
Michał Gardawski w Koronie był od początku sezonu 2017/2018. Wychowanek 1. FC Köln w kieleckim zespole zagrał w 74 ligowych meczach, w których strzelił jednego gola.
Bośniak Ognjen Gnjatić do Kielc trafił zimą ubiegłego roku z holenderskiej Rody Kerkrade. Barwy Korony reprezentował w 38 starciach o ligowe punkty.
Adnan Kovacević trafił do Kielc w czerwcu 2017 roku. Bośniak przez trzy sezony był filarem kieleckiej defensywy, a przez ostatni rok także kapitanem drużyny. Łącznie w Koronie rozegrał 93 mecze w Ekstraklasie, w których zdobył 7 goli.
Andres Lioi w sierpniu ubiegłego roku został wypożyczony z klubu Rosario Central. Argentyńczyk wystąpił w 13 ligowych meczach.
Jakub Żubrowski do Korony trafił zimą 2017 roku. Wychowanek wrócił po kilkuletnim pobycie w Stali Mielec. W „żółto-czerwonych” barwach zadebiutował w Ekstraklasie, a potem wystąpił w niej jeszcze w 99 meczach. Jest drugim w historii Korony wychowankiem, który przekroczył barierę 100 spotkań w elicie. Strzelił w nich dwa gole oraz dołożył pięć asyst.
Niestety obostrzenia w organizacji meczów spowodowane zagrożeniem COVID-19 sprawiają, że piłkarzy nie można było pożegnać bezpośrednio przed sobotnim spotkaniem z ŁKS Łódź.