Nie powinno jej być koło San Diego i nikt nie wie, po co przypłynęła. Teraz białuchy szuka nawet straż wybrzeża. To pierwszy znany przypadek obecności tego zwierzęcia na zachodnim wybrzeżu USA.
Wal biały, to ssak z rodziny narwalowatych. Zwykle udaje się go zobaczyć w wodach Arktyki, u wybrzeży Rosji albo Norwegii. W 1966 roku białuchę znaleziono w Renie koło Bonn w Niemczech, w 2018 roku dopłynęła Tamizą niemal do Londynu. Odkrycie jednej koło San Diego jest bardziej szokujące. Wybrzeże Kalifornii jest 13 tys. km od jej rodzinnych okolic.
Służby morskie o obecności nietypowego gościa powiadomił Domenic Biagini, który specjalizuje się w fotografii powietrznej i właśnie z drona pochodzi nagranie z niezwykłego spotkania. – Patrząc na ekran wiedziałem, że to historyczne wydarzenie – powiedział później dziennikarzom.
Białuchy są białe, bo dzięki temu wtapiają się dobrze w lodowe tło arktycznego oceanu. Ich skóra ma gąbczastą budowę, dlatego ocierając się o lód nie ranią się. W przeciwieństwie do wielorybów czy delfinów wal biały może kręcić głową.