Najpierw msza święta, a następnie milczący marsz pamięci. Dziś w Kielcach odbyły się obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa.
Święto to zostało ustanowione na mocy uchwały Sejmu z dnia 22 lipca 2016 roku. Przypada 11 lipca, jako wspomnienie tzw. krwawej niedzieli w 1943 roku. Był to dzień, w którym w około 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach. Dzień ten przypomina ofiary rzezi wołyńskiej i innych na polskich mieszkańcach Kresów Wschodnich, dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej.
Te wydarzenia upamiętnili kielczanie. Obchody rozpoczęły się mszą świętą w kieleckiej katedrze. O tej trudnej i wciąż owianej tajemnicą historii mówił w homilii ksiądz Adam Kędzierski, proboszcz parafii katedralnej. Wspomniał, że na skutek zaniedbań do dziś nie znamy pełnej liczby ofiar mordów.
Duchowny podkreślił, że wiele z tych zbrodni zostało popełnionych w niedzielę, kiedy Polacy gromadzili się na nabożeństwie.
– Banderowcy wspierani przez okolicznych chłopów, tak zwanych siekierników, napadali na ludzi zgromadzonych w kościołach. W dziesiątkach miejscowości, w okrutny sposób pozabijano wiernych na mszach świętych. Zabito kapłanów, spalono świątynie, zbezczeszczono ołtarze – mówił proboszcz.
Ksiądz Adam Kędzierski zadał pytanie, jak mogło dojść do tego ludobójstwa.
– Wcześniej przecież wielu z tych ludzi żyło w zgodzie. Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy razem przezywali święta łacińskie i prawosławne, pomagali sobie wzajemnie, gościli się, żenili. To, co się wydarzyło w tamtych latach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej wydarzyło się dlatego, że ludzkie serca zostały zatrute zbrodniczą ideologią, która wmówiła im, że wolna Ukraina może powstać tylko „na morzu lackiej krwi” – mówił.
Ale duchowny pokazywał także przykłady Ukraińców, którzy podczas rzezi stawali w obronie Polaków, płacąc za to najwyższą cenę.
Po nabożeństwie ulicami stolicy regionu przeszedł milczący marsz pamięci ofiar ludobójstwa. Pochód udał się przed Pomnik Katyński, znajdujący się na Cmentarzu Partyzanckim.