Elbląg nie zastosuje w tym roku chemicznych oprysków przeciwko kleszczom. Ochrony dzieci i zwierząt przed insektami domagał się w interpelacji do władz miasta Paweł Kowszyński z Klubu Radnych PiS.
Jak tłumaczy, z prośbą o podjęcie działań zwrócili się do niego mieszkańcy. Chodzi o miejskie tereny i zagrożenie zdrowia dzieci, a także zwierząt spacerujących w parkach.
Jest już odpowiedź. Miasto nie planuje oprysków z dwóch powodów.
– Dwukrotny zabieg na 55 ha terenów zielonych kosztowałby około 100 tys. zł, a taki wydatek nie zaplanowany w budżecie. Poza tym, dostępne metody są szkodliwe dla innych owadów i zwierząt, także tych objętych ochroną – wyjaśnia Joanna Urbaniak, rzeczniczka prezydenta Elbląga.
Z podobną odpowiedzią rok temu spotkał się wniosek innego radnego. Specjaliści radzą, żeby zabezpieczać się przed kleszczami indywidualnie, ponieważ natknąć się na nie można wszędzie, nie tylko w lesie. Trzeba używać preparatów odstraszających. Dotyczy to nie tylko ludzi, ale też zwierząt. Po spacerze należy sprawdzić, czy na ciele nie ma intruza. Jeśli znajdziemy kleszcza należy jak najszybciej go usunąć.