Majowe przymrozki nie wyrządziły poważniejszych strat i nie wpłyną na zbiory winogron w sandomierskich winnicach. Wielkość uszkodzeń jest różna i zależy od lokalizacji danej plantacji, odmiany i stopnia rozwoju.
– Jednak generalnie skala strat nie jest duża – powiedziała dr Magdalena Kapłan z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, właścicielka winnicy w Faliszowicach, w gminie Samborzec.
Najbardziej ucierpiały wczesne odmiany, m.in. muskat odeski, muskaris i jutrzenka.
– Na szczęście winorośl jest gatunkiem charakteryzującym się ogromnym potencjałem regeneracyjnym. Krzewy się odradzają i odbudowują, pędy puszczają, kwiatostany też nie ucierpiały. Wszystko wskazuje na to, że wyszliśmy obronną ręką z tych przymrozków – stwierdziła Magdalena Kapłan.
Dodała, że cały okres wegetacji był dla właścicieli plantacji trudny. Najpierw susza, potem spadki temperatury, mokry i zimny maj.
W powiecie sandomierskim jest kilkanaście winnic. Uprawom sprzyja specyficzny mikroklimat, czyli długi okres wegetacyjny, nasłonecznione stoki oraz żyzna, lessowa gleba. Kilka winnic posiada pozwolenie na produkcję i sprzedaż wina.
Tradycje uprawy winorośli znane były w Sandomierzu już w XIII wieku. Wprowadzili je dominikanie. W przeciwieństwie do winnic, skutki majowych przymrozków drastycznie odczuły sady jabłoniowe w powiecie sandomierskim. W niektórych straty sięgają nawet 100 proc.