– Święty kapłan, dobry człowiek, oddany Bogu i ludziom – takimi słowami żegnali księdza infułata Czesława Walę parafianie, kapłani i władze podczas uroczystości pogrzebowej.
Rozpoczęła się ona procesją, podczas której trumna z ciałem zmarłego została przeniesiona z kościoła przed ołtarz polowy. Prowadzona była przez poczty sztandarowe, grupy modlitewne, a mszę koncelebrowali biskupi trzech diecezji oraz kilkudziesięciu kapłanów. Droga do sanktuarium na wiele metrów oznaczona była flagami w barwach narodowych, maryjnych i papieskich, przewiązanych czarnym kirem.
Ksiądz Wala ostatnią podróż odbył na ramionach górników, strażaków i w asyście innych służb mundurowych, które w ten sposób oddały ostatnią posługę swojemu opiekunowi duchowemu.
Ordynariusz radomski, biskup Henryk Tomasik, mówił, że ksiądz Wala pozostanie wzorem oddanego, wręcz heroicznego kapłana, który umiejętnie łączył sprawy duchowe z ziemskimi. Stworzył ogromne sanktuarium, ale także w duchu modlitwy gromadził ludzi potrzebujących opieki duchowej.
– Był tu duch modlitwy, kult Chrystusa Eucharystycznego, pobożność Maryjna. Był przykładem pięknego kapłana, który zaufał Matce Bożej, jest zatroskany o człowieka i ojczyznę – mówił hierarcha.
Biskup kielecki Jan Piotrowski podkreślił, że jeżeli ktokolwiek chce zrozumieć fenomen powołania kapłańskiego księdza Wali, musi dotrzeć do źródeł jego dynamizmu. Przypomniał, że ksiądz Wala przyszedł na ziemię ubogą, ale wszystko robił z Bogiem, a Bóg ma wszystko, bo jest miłością. Biskup kielecki dodał, że ksiądz Czesław Wala w pełni zrozumiał słowa Matki z Kany Galilejskiej – „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
– Dlatego dziś możemy dziękować za jego osobę i dzieło życia – dodał ordynariusz diecezji kieleckiej.
Wiele ciepłych wspomnień poświęcił zmarłemu biskup Edward Frankowski z diecezji sandomierskiej.
– To był człowiek niezwykle pokorny. Nigdy nie widziałem, żeby się zdenerwował. Jeżeli trwała dyskusja, która mu się nie podobała, to wychodził. Miał ogromną pogodę ducha – wspominał.
Jak dodał, ksiądz Wala był kapłanem gorliwym, potrzebnym na współczesne czasy. Biskup Frankowski zaznaczył, że dzieło życia przypadło na trudne czasy, a ludzie, którzy przychodzili tu po pociechę, nie wiedzieli jeszcze, że tworzą Sanktuarium Matki Bożej Pani Ziemi Świętokrzyskiej.
List od Andrzeja Dudy odczytał Zdzisław Maszkiewicz, przewodniczący NSZZ Solidarność Ziemi Radomskiej. Prezydent napisał, że z głębokim smutkiem przyjął wiadomość o śmierci ks. Czesława Wali.
List z kondolencjami przesłał także premier Mateusz Morawiecki. Przypomniał w nim największe działa wybudowane przez księdza Walę – Golgotę, wioskę dzieci niepełnosprawnych, dom opieki dla ludzi starszych czy hospicjum. List odczytała poseł Agata Wojtyszek.
„Był księdzem z głębi serca oddanym Bogu i ludziom. Zawsze blisko wiernych, szczególnie tych najsłabszych i potrzebujących pomocy” – napisał premier Mateusz Morawiecki.
Senator Jarosław Rusiecki podkreślił, że uroczystość pogrzebowa księdza Czesława Wali nie przypomina początków tego miejsca. Przed laty była tu tylko mała kaplica w dawnej szopie.
– Tworząc fundamenty świątyni, ksiądz infułat budował widoczne sanktuarium. Teraz, kiedy spoczął w jej podziemiach, będzie tworzył świątynię duchową, umacniając świadectwem życia pielgrzymów i parafian – zaznaczył.
– Był kapłanem Bożym, otwartym szczególnie na potrzeby człowieka chorego, czy to na ciele, czy na duchu. Każdy znalazł u niego otwarte serce, otwarty kościół, plebanię – dodał parlamentarzysta.
Poseł Agata Wojtyszek, która wychowała się w sąsiedniej miejscowości od Kałkowa mówi, że jej osobowość kształtowała się pod wpływem działalności księdza Wali. Skupiając wokół siebie grupy młodzieżowe, pociągał przykładem życia i autentycznością.
– Teraz naszym zadaniem, jako parlamentarzystów i spadkobierców księdza Wali, jest zadbać, aby jego dzieło wzrastało, zarówno w dziełach miłosierdzia, jak i w przestrzeni duchowej – mówiła poseł Agata Wojtyszek.
Antoni Gierlotka z kopalni Wujek przypomniał, że kiedy powstawała Golgota Narodu Polskiego, to ksiądz Wala zwrócił się do górników, aby upamiętnić dziewięciu zastrzelonych kolegów. Od tego czasu w Kałkowie mają swoje miejsce.
– W zniszczonej sutannie, z podwiniętymi rękawami przychodził do nas – dodaje.
Ze Śląska przyjechała też orkiestra z kopalni Szczygłowice. Górnicy w galowych strojach prowadzili kondukt żałobny. Włączyli się też w oprawę mszy świętej.
– Tu był przyczółek Śląska. My tu współpracowaliśmy, w Golgocie jest nasza kapliczka. Przyjeżdżaliśmy na dożynki, urodziny księdza Wali, dlatego nie mogło nas nie być na jego potrzebie – mówili.
Na placu otaczającym ołtarz polowy zgromadziło się wielu wiernych, kapłani, siostry zakonne i osoby niepełnosprawne, które były szczególnie bliskie zmarłemu. Msza święta była również tłumaczona przez trzy osoby na język migowy. Wierni mieli transparenty z hasłami: „Święty Kapłan”, „Natychmiast święty” i „Zaraz święty”. Przybyli podkreślali, że świadectwo życia księdza Czesława Wali, to wzór świętości.
Maria Mydlarz z Krakowa na pogrzeb przybyła wraz z rodziną i transparentem z napisem „Zaraz święty”. Jak mówiła, ksiądz Wala był człowiekiem, który całym swoim życiem zasłużył na niebo.
Zgromadzeni wspominali także dzieła miłosierdzia, które zapoczątkował – dom opieki dla osób starszych, stacjonarne hospicjum, dom dziecka, warsztaty terapii zajęciowej, czy najnowsze, dopiero rozpoczęte dzieło, jakim jest budowa ogólnopolskiego domu dla osób głuchoniemych.
Najważniejsze jednak były wspomnienia dobroci i ogromnej wiary księdza Wali. Maciej Bidziński, obecnie dyrektor Gminnego Centrum Kultury w Pawłowie mówił, że to radość, że można było przeżyć 50 lat z księdzem Walą.
– To on był naszym przewodnikiem duchowym, ojcem, przyjacielem. Wszystko, co dobre w naszym życiu się wydarzyło, to dzięki niemu – powiedział.
Równie wzruszająco o zmarłym mówiły zakonnice, które miało okazję z nim pracować. Siostra Małgorzata Bartosik ze Zgromadzenia Sióstr Służek NMP Niepokalanej pracowała jako pielęgniarka w domu opieki im. Sue Ryder. Wspomina, że jeszcze podczas nauki w seminarium ksiądz Wala zaprzyjaźnił się ze zgromadzeniem. Bardzo wówczas chorował, a siostry otoczyły go opieką. Później zaprosił je do współpracy przy tworzeniu sanktuarium.
– Urzekło mnie to, że konkretna modlitwa w sanktuarium przekładała się na konkretną pomoc dla drugiego człowieka. Przyjeżdżały tu rzesze osób niepełnosprawnych, głuchoniemych, samotnych, a kustosz był dla wszystkich ojcem – podkreśliła.
Ksiądz Wala został pochowany w krypcie dolnego kościoła w kaplicy mieszczącej się po prawej stronie od wejścia, na wprost szopki betlejemskiej. Z czasem powstanie tu nagrobek, na którym znajdzie się wizerunek Marki Bożej. Szczegóły poznamy w najbliższym czasie.
W duchu bliskim księdzu Wali zakończyły się także uroczystości pogrzebowe. Każdy obecny został zaproszony na poczęstunek.