Koronawirus daje się we znaki właścicielom mieszkań przeznaczonych na krótkoterminowy wynajem. Rynek obecnie praktycznie nie istnieje, wielu z wynajmujących w Warszawie zdecydowało się więc przeznaczyć swoje lokale na wynajem na dłuższy czas.
Portale ogłoszeniowe dosłownie zalały kawalerki i małe mieszkania dostępne do tej pory na portalach turystycznych, jak Booking czy Airbnb. – Trzeba jednak uważać na warunki umowy, bo część właścicieli nadal liczy na powrót bardziej opłacalnego dla nich najmu na doby – mówi Artur Kaźmierczak z Grupy Mzuri.
– Powstał rynek najmu średnioterminowego. Część osób, która wynajmowała dotychczas mieszkania na krótki termin, nie chce ich wynajmować na rok czy dwa – te osoby wierzą, że niebawem wrócą stare, dobre dni. Umożliwiły więc wynajem na okres, powiedzmy, trzech miesięcy – tłumaczy ekspert.
Problem w tym, że mało kto chce wynająć mieszkanie na tak krótko. Zdaniem Artura Kaźmierczaka, część właścicieli wkrótce dostrzeże, że długoterminowy wynajem jest mniej ryzykowny. – Mieszkania, które były wynajmowane na doby mogą łatwo być przekształcone na te przeznaczone pod wynajem długoterminowy. Są zwykle lepiej wyposażone, lepiej wykończone – zaznacza.
Eksperci spodziewają się też, że z kolejnymi tygodniami epidemii będą spadały ceny mieszkań na wynajem. Tylko w 2019 roku w Warszawie 1/3 wszystkich mieszkań kupiono w celach inwestycyjnych, czyli głównie na wynajem krótkoterminowy.