Rząd ma pomysł ma wsparcie branży turystycznej. W tym celu proponuje tak zwany bon wakacyjny , dzięki któremu będzie można pokryć niektóre koszty wyjazdu wakacyjnego. Wartość każdego bonu to 1000 złotych.
Bon wakacyjny przysługiwałby wszystkim pracownikom zatrudnionym na umowę o pracę, których miesięczne wynagrodzenie nie przekracza średniej pensji krajowej. W Polsce wynosi ona około 5200 złotych brutto. Bon o wartości 1000 złotych w 90% zostanie sfinansowany przez państwo, a resztę kwoty, czyli 100 złotych, będzie musiał zapłacić pracodawca.
Nie będzie to jednak żywa gotówka do ręki. Jak mówi wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy, bony będą działać podobnie do elektronicznej karty bankowej.
„Będzie taka możliwość, aby wszystko, co jest związane z wyjazdem turystycznym po kraju i uzupełnieniem tego wyjazdu o różne atrakcje turystyczne, można było zapłacić tą kartą. Czyli obiekty noclegowe będą mogły pakietować te usługi towarzyszące do swojego noclegu, albo można będzie zrealizować bon turystyczny w biurze podróży, u agenta turystycznego, który da nam w ofercie i usługę noclegową, i także dodatkowe usługi towarzyszące w turystyce” – tłumaczy Gut-Mostowy
Bonem będzie można więc zapłacić za atrakcje turystyczne, takie jak na przykład spływ kajakowy, wstęp do muzeów i galerii sztuki czy wspólne zwiedzanie z przewodnikiem. Jak przekonuje minister Gut-Mostowy, projekt jest finalizowany.
„Założenia do projektu już są przygotowane. Projekt jest przygotowany, można powiedzieć, w 70-80%. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach nastąpi oficjalne ogłoszenie tego projektu” – mówi minister.
Pieniądze wydawane w ramach bonu mają szansę wesprzeć funkcjonowanie lokalnej turystyki. Jan Golba, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych, przypomina, że proponowane rozwiązanie wcale nie jest nowym pomysłem.
„On się pojawiał już w okresie, kiedy w ogóle nie mieliśmy pandemii, żeby tworzyć taką zachętę dla rozwoju turystyki. To jest bardzo ciekawe rozwiązanie, ono powinno być jak najszybciej, moim zdaniem, doprecyzowane i nie możemy mówić już o tym, że pojawia się, będzie, coś uzgodnimy, coś jeszcze trzeba… Po prostu karty na stół i ludzie muszą o tym wiedzieć” – ocenia Golba.
Zdaniem Agaty Wojtowicz – prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej – rozwiązanie ma szansę zmiejszyć straty branży turystycznej spowodowane koronawirusem, ale powinno być bardziej doprecyzowane. Wojtowicz zaznacza, że nie wszystkie koszty związane z wyjazdem wakacyjnym będą finansowane w ramach bonu.
„Dla kogoś, kto od 20 lat przyjeżdża do pani Zosi w Tatry i mieszka tam za darmo, bo jest to ciocia, która gości swoich, powiedzmy, przyjaciół, nie będzie wykorzystany. Ale, na przykład, mógłby on być wykorzystany chociażby na opłacenie środka transportu” – mówi Wojtowicz.
Bon turystyczny nie obejmuje jednak zwrotu kosztów podróży.
Pani Anna, mama dwójki dzieci i nauczycielka angielskiego w prywatnej szkole językowej, pomysł ocenia z chłodną głową. W przypadku otrzymania bonu wakacyjnego, wie jednak gdzie chciałaby pojechać.
„Mam lekkie wątpliwości w związku z sytuacją obecną państwa. Kryzys się zbliża, tak że nie wiem, czy jest to super rozwiązanie, aczkolwiek miło by było dostać. Zawsze mi się marzyło polskie morze. Wiele lat mieszkałam za granicą i nigdy w życiu nie byłam nad polskim morzem” – mówi pani Anna.