Czy sandomierscy radni pobierali za wysokie diety? Tak uważają kontrolerzy z Regionalnej Izby Obrachunkowej w Kielcach. Zdaniem tej instytucji działo się tak przez ponad dwa lata, od początku 2017 do kwietnia 2019 roku.
W tym czasie diety przekraczały progi, wskazane w rozporządzeniu Rady Ministrów. RIO zaleciła, aby nadpłacona suma, czyli prawie 170 tys. zł została zwrócona do miejskiej kasy.
Wobec sekretarz miasta Anety Przyłuckiej oraz jej poprzednika na tym stanowisku Andrzeja Gajewskiego zostały wszczęte postępowania o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Będą składać wyjaśnienia.
Władze miasta nie wykluczają skierowania sprawy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ponieważ nie zgadzają się ze stanowiskiem RIO. Kontrolerzy ustalili, że diety wyliczano w oparciu o 100 proc. maksymalnej kwoty bazowej, przewidzianej dla gmin liczących powyżej 100 tys. mieszkańców, czyli 2684 zł, zamiast do 75 proc. maksymalnej wysokości diety dla radnych w gminach takich jak Sandomierz, czyli 2013 zł. Sandomierskie diety stanowiły od 33 do 69 proc. kwoty bazowej, w zależności od funkcji pełnionej przez radnego, ale liczonej od niewłaściwych kwot – uważa RIO.
Aneta Przyłucka, sekretarz miasta nie zgadza się z opinią o zawyżonych stawkach diet. Jak wyjaśnia, zgodnie z rozporządzeniem były naliczane jako półtorakrotność stawki bazowej. W 2018 i 2019 roku, ta stawka wynosiła 2 tys. 035 zł. Maksymalna dieta, którą otrzymywał przewodniczący Rady Miasta wynosiła wtedy niecałe 1,9 tys. złotych, a pozostałych radnych odpowiednio mniej, nie doszło więc do przekroczenia maksymalnej kwoty.
Aneta Przyłucka dodała, że nie ma podstaw prawnych, aby żądać od radnych zwrotu diety, ponieważ uchwała rady miasta na podstawie której naliczano te stawki nigdy nie została zakwestionowana przez wojewodę, więc miała moc obowiązującą. Co więcej Regionalna Izba Obrachunkowa w Kielcach prowadziła dwie kontrole diet radnych w 2011 i w 2015 roku i w żadnym przypadku nie stwierdzono uchybień, a sposób naliczania oraz uchwała były te same – stwierdziła urzędniczka.
Krzysztof Szatan, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości mówi, że wysokość diet radnych to kwestia do wyjaśnienia pomiędzy burmistrzem, a RIO, ponieważ chodzi o sposób realizacji uchwały. Jeżeli sprawa trafi do sądu i będzie przegrana, pieniądze trzeba będzie zwrócić.
W trakcie tej samej kontroli, Regionalna Izba Obrachunkowa stwierdziła także nieprawidłowe wykorzystanie przez miasto dotacji z Krajowego Biura Wyborczego, podczas ostatnich wyborów samorządowych w 2018 roku. Kupiono wówczas artykuły spożywcze dla komisji wyborczych, za prawie 4 tys. zł. Kodeks wyborczy nie przewiduje takich wydatków na rzecz członków komisji.