Kielecka katedra ma prawie 850 lat. W 1971 roku otrzymała godność bazyliki mniejszej, a w 1982 roku została ogólnodiecezjalnym sanktuarium Maryjnym.
Katedra kielecka ma prawie 850 lat. Co skrywa jej wnętrze?
Średniowieczne gmerki, jeden z najstarszych w Polsce obrazów w typie hodegetrii i łaciński tekst, który okala wewnątrz całą katedrę – m.in. takie ciekawostki skrywa bazylika katedralna w Kielcach, która wkracza w jubileusz 850-lecia.
Jubileusz świątyni pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny potrwa ponad rok, do 7 października 2021 roku. To dobra okazja, by przyjrzeć się, co skrywają ściany i wnętrze katedry.
Najstarsze elementy pamiętają średniowiecze
Najstarsze elementy znajdują się na zewnątrz, na wschodniej ścianie budynku. To średniowieczne, romańskie ciosy z kamienia, które odsłonięto podczas renowacji. Zachowały się na nich tzw. gmerki, czyli osobiste znaki będące jakby podpisami kamieniarzy, którzy wznosili pierwszy kościół na wzgórzu katedralnym.
– Na kieleckiej katedrze zachowało się wiele gmerków, a jeden z najciekawszych w kształcie litery „K” sugeruje warsztat krakowski. Podobne liternictwo znajduje się w budowlach krakowskich, nawet na Wawelu – mówi ks. dr Paweł Tkaczyk, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Kielcach.
Dodaje, że te elementy są świadectwem czasów, w których katedra kielecka powstawała, jako niewielki romański kościół.
Jubileusz 850-lecia katedry nawiązuje do 1171 roku. Według zapisków Jana Długosza, wtedy kościół został ufundowany przez biskupa krakowskiego Gedkę. 42 lata później przeniesiono tu parafię z najstarszego kieleckiego kościoła św. Wojciecha. Przez lata świątynia się rozwijała, była przebudowywana, a do godności katedry podniesiono ją w 1805 roku.
– Czasem w literaturze pojawiają się informacje, że wschodnia część dzisiejszej katedry kieleckiej to część romańska. Jednak tak naprawdę tylko kamienne ciosy są romańskie. Z bryły dawnego romańskiego kościoła nic nie zostało. Został on rozebrany i tylko część materiału wtórnie wykorzystano przy rozbudowie kieleckiej katedry – wyjaśnia ks. Tkaczyk.
Główne wejście i pozostałości dawnego korytarza
Główne wejście do katedry z pięknym, barokowym portalem znajduje się od strony Pałacu Biskupów Krakowskich. Ks. dr Paweł Tkaczyk przypomina, że niegdyś budynek obecnej kieleckiej katedry i Pałac Biskupów Krakowskich były połączone korytarzem, dzięki czemu biskup przechodził ze swojej siedziby do świątyni nie wychodząc na zewnątrz. Korytarz prowadził też do innych budynków kościelnych wokół katedry, aż do budynku obecnego Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach – opowiada ks. Tkaczyk.
– Niestety, do dziś zachowały się tylko elementy tego połączenia. Będąc we wnętrzu katedry, po stronie południowej, tuż przed prezbiterium zobaczymy lożę, którą niektórzy mogą mylić z amboną. Jest to jednak miejsce, do którego prowadził właśnie ten korytarz – wyjaśnia ks. Tkaczyk.
Wątki Maryjne – Ołtarz główny
Ołtarz główny jest poświęcony Wniebowzięciu Matki Bożej. Pod tym samym wezwaniem jest kielecka katedra. Ciekawostką jest, że obraz, który się tam znajduje, został wykonany w Rzymie przez polskiego artystę Szymona Czechowicza w 1730 roku. Dzieło przywieziono z Rzymu do Kielc. Warto uświadomić sobie, że jest to monumentalny obraz, które ma prawie 4 metry wysokości.
Jaki wyjaśnia ks. Paweł Tkaczyk, w dolnej części obrazu widać sarkofag, wokół którego zgromadzeni są zdumieni Apostołowie. Ta scena nawiązuje do zaśnięcia Matki Bożej. W górze widać Maryję, która w otoczeniu aniołów unosi się do Nieba. Z kolei ukoronowaniem ołtarza jest scena przedstawiona w formie rzeźbiarskiej. Widzimy tam Trójcę Świętą. Bóg Ojciec z Chrystusem trzymają w dłoniach koronę, czekając na Maryję, by ukoronować ją na Królową Nieba i Ziemi – wyjaśnia historyk sztuki.
Jedyny zabytek z epoki renesansu
W kieleckiej katedrze znajduje się jeden cenny element z epoki renesansu – mówi ks. Tkaczyk. To nagrobek Elżbiety Zebrzydowskiej, zmarłej w 1553 roku matki biskupa krakowskiego Andrzeja, zachowany w zachodniej części katedry, w nawie południowej. Rzeźba wykonana w warsztacie włoskiego twórcy Jana Marii Padovano ukazuje Elżbietę Zebrzydowską nie jako zmarłą, ale kogoś, kto tylko śpi, czekając na zmartwychwstanie.
Freski pokazują rolę Maryi w historii zbawienia
W kieleckiej katedrze przykuwają uwagę przede wszystkim malowidła z końca XIX wieku. Zostały one wykonane przez artystów krakowskich ze szkoły Jana Matejki, pod kierunkiem Piotra Nizińskiego w latach 1898- 1899. Historyk sztuki, ks. dr Paweł Tkaczyk zaznacza, że zostały one dokładnie przemyślane i ułożone w precyzyjny program ikonograficzny.
– To wspaniała opowieść o życiu i roli Matki Bożej w historii całego zbawienia – dodaje.
Zawarto tam sceny ze Starego i Nowego Testamentu, które mają symboliczne znaczenie. Jaka to symbolika?
– Opowieść rozpoczyna się nad arkadą prezbiterium, gdzie widzimy Boga Ojca i pierwszych rodziców: Adama i Ewę, którzy razem ze Stwórcą zasiadają pod drzewem. Bóg wskazuje na nie i na owoce, których zgodnie z przykazaniem od Boga, pierwsi rodzice nie mogli spożywać. Kolejna scena, po przeciwnej stronie nad arkadą, przy wejściu do zakrystii, pokazuje wypędzenie pierwszych rodziców z Raju. W tych dwóch scenach jest klucz do zrozumienia pozostałych malowideł – wyjaśnia ks. Tkaczyk. – To nawiązanie do słów z Księgi Rodzaju, w których Pan Bóg mówi do szatana: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. Tam jest mowa o kobiecie, której syn pokona szatana, czyli o Matce Bożej, Maryi – wyjaśnia ks. Tkaczyk.
Podsumowaniem tej ikonograficznej opowieści o życiu Matki Bożej jest mało widoczny z wnętrza katedry napis. Ks. dr Paweł Tkaczyk wyjaśnia, że aby go znaleźć należy spojrzeć na monumentalny gzyms, otaczający wewnątrz całą katedrę. Jest on udekorowany wypisaną w języku łacińskim modlitwą „Zdrowaś Maryjo”.
Najstarsze i najmłodsze freski w katedrze
Z kolei najstarsze freski w kieleckiej katedrze, o czym mało osób wie, znajdują się w kaplicy oddzielonej kratą, w której jest marmurowy ołtarz z wizerunkiem św. Jana Pawła II. Jak mówi ks. dr Paweł Tkaczyk, na sklepieniu tej kaplicy znajdują się malowidła z I połowy XVII wieku. Są to fragmenty przedstawień Dwunastu Apostołów.
Natomiast w prezbiterium są malowidła, które powstały później, bo w latach 1913-14. To dwa monumentalne przedstawienia, które są kopiami dzieł Jana Matejki. Są to: zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce przedstawione nad stallami po stronie północnej oraz śluby króla Jana Kazimierza, nad stallami po stronie południowej.
Obraz Matki Bożej Łaskawej Kieleckiej
To serce kieleckiej katedry. Obraz powstał na początku XVII wieku, około 1600 roku. Został ufundowany przez mieszczanina krakowskiego Wojciecha Piotrowskiego. Od początku był w kieleckiej świątyni otaczany wyjątkową czcią – mówi ks. dr Paweł Tkaczyk i dodaje, że obraz został namalowany w typie hodegetrii.
– Jest to przedstawienie popiersia Matki Bożej, która na lewym ramieniu podtrzymuje Dzieciątko Jezus, a prawą ręką wskazuje na Jezusa, podkreślając, że jest on naszą Drogą, Prawdą i Życiem – wyjaśnia ks. Paweł Tkaczyk.
Obraz Matki Bożej Łaskawej Kieleckiej został dwukrotnie okradziony. W 1824 roku skradziono korony, a kilka lat później, w 1831 roku skradziono sukienki. Nowe sukienki zostały ufundowane dopiero w 1872 roku, przez kielczanina Ignacego Smolenia. Z kolei nowe korony ufundowano w 1991 roku. Wtedy, 3 czerwca, podczas mszy świętej na lotniku w Masłowie papież Jan Paweł II dokonał uroczystej koronacji obrazu. Korony założone podczas tego wydarzenia są przechowywane w skarbcu katedralnym.
Najstarszy obraz w kieleckiej katedrze
Wyjątkowym skarbem kieleckiej katedry jest inny, niewielki obraz w typie hodegetrii, który powstał na początku XV wieku. Przechowywany jest on w kieleckim skarbcu katedralnym.
– To zapewne jeden z najstarszych obrazów w typie hodegetrii nie tylko w Kielcach i regionie, ale i całej Polsce – mówi ks. Paweł Tkaczyk.
Dodaje, że na jego wartość wpływa też niezwykle ciekawa oprawa. To tzw. rama relikwiarzowa, w której umieszczono relikwie świętych. Ks. Tkaczyk dodaje, że poprzedni prezydent Kielc Wojciech Lubawski zamierzał nawet wykonać kopię tego obrazu i uczynić z niego symbol miasta.
– To naprawdę skarb dla Kielc, choć mało znany wśród mieszkańców – zaznacza ks. Paweł Tkaczyk.