Publikacje historyczne rzadko rozpalają masową wyobraźnię. Chyba, że dotyczą stosunków polsko-żydowskich. Tym razem oliwy do ognia dolał profesor Jan Grabowski, oskarżając polskich historyków, a w szczególności historyka kieleckiego IPN Tomasza Domańskiego o nacjonalizm, brak wiedzy i merytorycznego przygotowania.
Poszło o krytyczną publikację Tomasza Domańskiego „Korekta obrazu? Refleksje źródłoznawcze wokół książki Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, w której historyk wytyka błędy publikacji pod redakcją Grabowskiego i prof. Barbary Engelking. Domański pośrednio udowadnia, że nierzetelność publikacji „Dalej jest noc..” służy uzasadnieniu tezy, że Polacy są jako naród odpowiedzialni za Holocaust niemal tak samo jak Niemcy.
W felietonie zamieszczonym na stronie jewish.pl Jan Grabowski pisze o krytycznej, solidnie udokumentowanej pracy Domańskiego tak: „Atak Domańskiego, który świadczył nie tylko o jego złej woli i niewiedzy, ale także o podstawowym niezrozumieniu historii Szoa, został szeroko rozpowszechniony przez IPN i inne agencje państwa polskiego. Zniesławienie Domańskiego zaprowadziłoby go do sądu – gdyby Polska była normalnym krajem”.
Grabowski nie wykazuje żadnych błędów pracy Tomasza Domańskiego. Ogranicza się jedynie do nieograniczonych inwektyw pod adresem Polski, polskiego rządu, IPN, instytucji państwa polskiego. O ministrze kultury i dziedzictwa narodowego, skądinąd cenionym intelektualiście o niepodważalnym dorobku naukowym, pisze na przykład, że prowadzi działania przeciwko niezależnym intelektualistom. Oczywiście bez przykładów.
– Komu zależy na braku debaty naukowej i zaognianiu relacji polsko-żydowskich? – zastanawia się Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.
– Zastanawia fakt, że nagle po kilkudziesięciu latach te relacje tak nabrzmiały. Można byłoby to wytłumaczyć tym, że mamy większy dostęp do źródeł historycznych i możemy prowadzić badania w różnych kontekstach. Oburzające jest jednak, że dzieje się to w atmosferze inwektyw, nienawiści i niepodejmowania dialogu przez naukowców, którzy mają określoną tezę – mówi Dorota Koczwańska-Kalita.
Zdaniem Pani naczelnik problem jest złożony. Pierwszy dotyczy niektórych środowiskach naukowych i akademickich. Po 1989 roku jednym z postulatów była wolność nauki. W czasach PRL nasza historia była zakłamywana, nie było też dostępu do wielu źródeł i dokumentów. Później nastąpiła odwilż i dostęp do dokumentów się zmienił. Jednak jak zauważa Dorota Koczwańska-Kalita, wielu środowiskom, w których burzy się pewną wizję historii bardzo się to nie podoba. To zjawisko sięga jednak głębiej i jest bardzo niepokojące, dlatego, że kiedy pojawiają się badania polemizujące lub weryfikujące dotychczasowy stan wiedzy – środowiska, które koniecznie chcą utrzymać swoją tezę naukową, nie pozwalają na wolność wymiany argumentów.
– Recenzja dr. Tomasza Domańskiego jest bardzo merytoryczna. Z niesamowitą szczegółowością analizuje każdy dokument, który został w książce wykorzystany. Okazuje się, że te źródła i dokumenty są wielokrotnie zmanipulowane i dostosowane do tezy, którą autorzy chcą narzucić. Gdy pojawia się recenzja, twórcy książki nie podejmują dyskusji, ale wysuwają szereg inwektyw pod adresem recenzenta, chcąc mu zamknąć w ten sposób usta. Mnie się to kojarzy z głębokim stalinizmem. Tak kształtowała się propaganda. Jest to dla mnie niepokojące i oburzające – podkreśla Dorota Koczwańska-Kalita.
Tomasz Domański mówi, że podjął się przeanalizowania publikacji „Dalej jest noc…” i weryfikacji pewnych postawionych tez, ponieważ zajmuje się tematyką żydowską i relacjami polsko-żydowskimi.
– Na podstawie przeanalizowanej dokumentacji doszedłem do wniosku, że jest to publikacja zawierająca bardzo dużo uchybień, nieścisłości, a nawet błędów, które nigdy nie powinny się znaleźć w publikacji naukowej – mówi.
Historyk IPN zwrócił m.in. uwagę na kwestie sposobu opisywania rzeczywistości okupacyjnej.
– Autorzy używają np. pojęcia „administracja niemiecko-polska”. Sugerują, że pod okupacją istniała jakaś polska forma administracji, co jest rzeczą absurdalną. Była to po prostu administracja niemiecka, która na niższych szczeblach była złożona z obywateli polskich. Niemcy znieśli polski samorząd, wprowadzając w to miejsce swój system zarządzania – zaznacza historyk.
Tomasz Domański zwrócił też uwagę na sposób opisywania funkcjonowania i dziejów granatowej policji. Jego zdaniem, autorzy książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” piszą o tej formacji jako o polskiej policji, tak jakby była formacją powołaną w ramach struktur państwa polskiego. Tymczasem był to rodzaj niemieckich sił porządkowych Ordnungspolizei. Formacja była złożona z Polaków, ale bezwzględnie podporządkowana i wykonująca rozkazy niemieckie.
– W całej książce pojawia się też brak rzetelnej analizy źródeł. Najbardziej widoczne jest pomijanie fragmentów, które nie pasują autorom do założonej tezy, czyli polskiego uczestnictwa w Holokauście – wymienia.
Historyk zwraca m.in. uwagę na wycięcie z jednego fragmentu źródła wyrazu „Niemcy”, co dało podstawę do twierdzenia, że Polacy zmuszali Żydów do zamiatania ulic.
W innym fragmencie dotyczącym Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, czy ogólnie ratujących Żydów, relacje między ratowanymi i ratującymi sprowadzono tylko do kwestii finansowych. Nie ujęto wypowiedzi Żydów dziękujących za uratowanie życia i zapewniających o swojej dozgonnej wdzięczności. Opis źródła w książce nie oddaje tego, co ono zawiera i jaki jest ogólny wydźwięk poszczególnych dokumentów.
– To są dla mnie bardzo ważne kwestie – zaznacza Tomasz Domański.
W opinii historyka IPN, publikacja pod redakcją profesorów Barbary Engelking i Jana Grabowskiego nie oddaje brutalnego charakteru okupacji niemieckiej, który wymuszał na części Polaków określone postawy, czy działania.
Sprawiedliwi wśród Narodów Świata
Najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom, przyznawane przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie. Na całym świecie tym tytułem może poszczycić się ponad 27 tysięcy osób. Największą grupę wśród nich stanowią Polacy (niemal 7 tysięcy osób). Odznaczenie przyznawane jest za bezinteresowną pomoc i ratowanie Żydom podczas II wojny światowej.