Polacy kupują więcej środków na uspokojenie, poprawiających nastrój i nasennych niż przed pandemią.
Jak mówił Informacyjnej Agencji Radiowej rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej Tomasz Leleno, apteki odnotowują 20-procentowy wzrost sprzedaży leków bez recepty na uspokojenie, wyciszenie, czy ułatwiających zasypianie.
– Przede wszystkim chodzi o preparaty ziołowe w postaci tabletek lub herbatek. Wzrost zainteresowania tego typu produktami wynika z poczucia zagrożenia związanego z koronawirusem, obawy przed utratą pracy czy utrudnionego kontaktu z rodziną. Po te produkty sięgają najczęściej pacjenci w wieku od 40 do 50 lat – mówił rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Jak mówi krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii i kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych w Łodzi profesor Piotr Gałecki, kryzys związany z pandemią ma także widoczny wpływ na osoby, które już chorowały na depresję lub zaburzenia lękowe. Jest większe prawdopodobieństwo nawrotu choroby, bo ono występuje w sytuacjach trudnych i stresowych.
– Teraz taka sytuacja jest, nie tylko w związku z ryzykiem zakażenia, ale także z powodów ekonomicznych. Duże grupy społeczne przestały zarabiać pieniądze, nie wiadomo co się będzie działo. To oczywiste, że jest to stresor obiektywny. U jednych osób mógł nastąpić nawrót choroby, inne, biorące leki, teraz ich nie będą odstawiać. Pojawiają się też nowe zachorowania osób, które mają ku temu predyspozycje – mówił profesor psychiatrii Piotr Gałecki.
Według danych Narodowego Funduszu Zdrowia, w ubiegłym roku recepty na leki przeciwdepresyjne zrealizowało 3 miliony 800 tysięcy Polaków. Liczba osób wykupujących antydepresanty stale się zwiększa, w latach 2013-2018 był to wzrost 35-procentowy.