W Sandomierzu nie będzie nowych nasadzeń kwiatów na miejskich rabatach i w gazonach. Każdego roku gdy przekwitły bratki, będące zawsze pierwszym wczesnowiosennym wystrojem miasta, sadzono inne rośliny, by w ten sposób przystroić starówkę i inne części Sandomierza.
Z powodu epidemii i zmniejszonych wpływów do budżetu, samorząd szuka oszczędności.
Jedną z decyzji władz miasta jest rozwiązanie umowy z firmą na dostarczenie kwiatów, które miały zastąpić bratki. W tej sytuacji, dobrze byłoby gdyby wytrzymały one jak najdłużej, by stanowić barwny wystrój miejskiej przestrzeni.
– To duże wyzwanie dla pracowników zieleni, utrzymanie kwiatów na otwartej przestrzeni, np. w rynku starego miasta, gdzie 95 proc. powierzchni pokryte jest kamieniem, który się nagrzewa. To nie jest miejsce sprzyjające utrzymaniu roślinności typowo wiosennej. Do tego dochodzi susza – powiedziała Anita Łukawska, miejski architekt zieleni w Sandomierzu.
Przyznała, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że po przekwitnięciu bratków, wazony i klomby będą puste. Bratki z natury są kwiatami nietrwałymi, chociaż potrafią zaskakiwać.
Jak informuje Anita Łukawska, dwa lata temu na przełomie maja i czerwca bratki rosnące w Sandomierzu były pełne wigoru i część z nich została na rabatkach i w donicach aż do jesieni. Wtedy nastąpił ich ponowny rozwój.
W tym roku w Sandomierzu posadzono w sumie 3,5 tys. bratków w sześciu kolorach. Oprócz starego miasta, są one również na rondzie u zbiegu ulicy Wojska Polskiego i 11 Listopada, na ul. Słowackiego przy wejściu do Parku Piszczele oraz na ul. Portowej.