Przyszedł samorządowiec do wyborcy i zażartował: – Zależy mi na demokracji. – Wierzę – zażartował wyborca – napisał poseł Krzysztof Lipiec, komentując bunt niektórych samorządowców, odmawiających przekazania Poczcie Polskiej spisu wyborców.
Żart kończył felieton, który żartem raczej nie jest. Poseł twierdzi bowiem, że samorządowcy, którzy odmawiają przekazania spisu wyborców Poczcie Polskiej, działają wbrew demokracji, pozbawiają wyborców ich praw.
„Tak więc nasi hipokryci udają, że zależy im na demokracji, ale jednocześnie pozbawiają społeczeństwo demokratycznego wyboru. Udają, że zależy im na Konstytucji, ale szukają sztuczek, żeby jej nie stosować, jeśli nie jest to w ich partyjnym interesie” – pisze poseł.
A przy okazji wyjaśnia co oznacza termin hypokrisis i skąd pochodzi. Poniżej publikujemy cały wpis.
Bal hipokrytów
Niektórzy samorządowcy wykorzystali brak podpisu w piśmie Poczty Polskiej, aby nie przekazywać jej spisu wyborców. Spis ów jest niezbędny do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Konstytucja mówi bowiem, że najpóźniej do 23 maja muszą się odbyć wybory prezydenckie w Polsce, fachowcy na całym świecie twierdzą zaś, że najbezpieczniejszą ich formą w czasie pandemii są wybory korespondencyjne.
Ale są lepsi fachowcy niż ci na świecie – niektórzy nasi rodzimi samorządowcy, którzy za wszelką cenę chcą pozbawić Polaków demokratycznego prawa do głosowania, wykorzystując niezbyt istotną, zresztą już poprawioną, lukę formalną – brak podpisu na liście Poczty Polskiej wzywającej ich do przekazania spisów wyborców. Oczywiście postawa niektórych samorządowców nie jest nowa. Już starożytni Grecy uknuli termin „hypokrisis”, który znaczy ni mniej ni więcej tylko „udawanie”. Tak więc nasi hipokryci udają, że zależy im na demokracji, ale jednocześnie pozbawiają społeczeństwo demokratycznego wyboru. Udają, że zależy im na Konstytucji, ale szukają sztuczek, żeby jej nie stosować, jeśli nie jest to w ich partyjnym interesie. A teraz nie jest, bo ich kandydaci nie mają szans w wyścigu z obecnym prezydentem. Przynajmniej tak mówią sondaże. Z ustami pełnymi frazesów o demokracji, nie pomagają demokracji. Będzie podpis pod pismem PP, znajdą inny powód, żeby wkładać patyk w szprychy.
Jak w starym, brodatym dowcipie, tu lekko zmienionym na potrzeby chwili:
Przyszedł samorządowiec do wyborcy i zażartował: – Zależy mi na demokracji.
– Wierzę – zażartował wyborca.