Wybory prezydenckie, zgodnie z konstytucją, powinny odbyć się 10 maja. Rząd, w związku z epidemią koronawirusa, zaproponował głosowanie korespondencyjne. Zdaniem ministra zdrowia to bezpieczne głosowanie. Opozycja dąży tymczasem do przesunięcia w czasie terminu wyborów. Czy powodem są słabe notowania kandydatów opozycji czy troska o zdrowie Polaków? Ten temat wzbudził gorącą dyskusję w Studiu Politycznym Radia Kielce.
Zdaniem Krzysztofa Lipca, lidera świętokrzyskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, głosowanie korespondencyjne jest w obecnej sytuacji najbezpieczniejszą formą wyboru głowy państwa.
– Niepokojące jest to, że Senat wciąż nie przyjął stosownej ustawy, co może wskazywać na próbę jej storpedowania – powiedział parlamentarzysta. – Państwo powinno uczynić wszystko, by stworzyć Polakom jak najlepsze warunki, aby wybory mogły być przeprowadzone sprawnie, bezpiecznie, by nie zostały naruszone nasze interesy zdrowotne. W Polsce mamy już do czynienia z kryzysem zdrowotnym, gospodarczym, nie potrzebny jest nam kryzys polityczny, do którego pogłębienia przyczynia się totalna opozycja, która usiłuje przekonywać, że te wybory nie muszą się odbywać. Jeśli 10 maja głosowanie się jednak nie odbędzie to w kraju będzie tak zwane bezkrólewie. W sierpniu zabraknie bardzo ważnego organu państwowego. Głowa państwa jest potrzebna choćby po to, by można było stanowić prawo i prowadzić politykę zagraniczną – zaznaczył poseł.
Zaapelował jednocześnie do całej klasy politycznej o refleksję.
– Nie ma mowy, by wybory korespondencyjne mogły zostać sfałszowane lub, by stały się źródłem przenoszenia zarazy, jak twierdzą niektórzy – podkreślił Krzysztof Lipiec.
Inną opinię wyraził Grzegorz Gałuszka z Polskiego Stronnictwa Ludowego – Koalicji Polskiej. Jak powiedział, rząd dążąc do wyborów 10 maja i nie zważając na zagrożenie epidemiczne pokazuje, że obawia się spadku poparcia dla urzędującego prezydenta w późniejszym terminie.
– W obecnej sytuacji, najważniejsze powinno być zdrowie i życie Polaków, walka z epidemią – zaznaczył.
Podał przykład państw i regionów, w których po przeprowadzonych wyborach znacznie wzrosła liczba chorych na COVID-19: to Bawaria w Niemczech i Francja, gdzie po pierwszej turze wyborów samorządowych obserwowano bardzo wysoki współczynnik zakażenia koronawirusem. Polityk PSL zwrócił uwagę, że głosowanie korespondencyjne niesie podwójne zagrożenie: dla tych, którzy będą roznosili pakiety wyborcze, jak i tych, którzy będą głosować i je oddawać do skrzynek. Nie zgodził się z twierdzeniem, że w Polsce wkradnie się chaos polityczny wraz z zakończeniem kadencji Andrzeja Dudy.
– Jest wiele innych rozwiązań, które dają możliwość wyborów i nad tym pracuje i opozycja i Zjednoczona Prawica w osobie Jarosława Gowina, który stanowczo powiedział „Nie” wyborom 10 maja, bo stanowiłyby bardzo duże zagrożenie – powiedział Grzegorz Gałuszka.
Dodał, że wybory mogą odbyć się w każdej chwili po ustaniu pandemii.
Dawid Lewicki z Konfederacji Partii KORWIN stwierdził, że wybory 10 maja będą niesprawiedliwe, ponieważ rząd uniemożliwił prowadzenie kampanii kontrkandydatom urzędującego prezydenta. Odnosząc się do propozycji głosowania korespondencyjnego wyraził obawy, że mogłoby dojść do nadużyć.
– Rząd powinien wprowadzić stan klęski żywiołowej i przenieść głosowanie najpóźniej na jesień tego roku – zazanczył.
Dawid Lewicki stwierdził, że dobrą i sprawdzoną formą, na przykład w Estonii, jest głosowanie zdalne, które powinno być wprowadzone także w naszym kraju. Polityk dodał, że w sytuacji pandemii powinno się otoczyć specjalną opieką osoby szczególnego ryzyka, czyli starsze i chore, natomiast pozostała część społeczeństwa mogłaby przechorować COVID-19, wzmacniając tym samym odporność populacyjną.
Zdaniem Andrzeja Szejny, posła Nowej Lewicy, służba zdrowia pogrąża się w chaosie, a sztab kryzysowy, powołany w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim nie działa.
– Zamiast koordynacji mamy absolutny brak kompetencji. Stąd bierze się zamykanie oddziałów w niektórych szpitalach, panika pacjentów, obciążony do granic możliwości szpital wojewódzki, któremu brakuje podstawowego sprzętu ochronnego. To oznacza, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i dotyczy to nie tylko osób zakażonych, lecz tych które chorują na inne schorzenia, na przykład przewlekłe, ponieważ boją się one prosić o pomoc w szpitalach – powiedział poseł Nowej Lewicy.
Andrzej Szejna zwrócił uwagę, że wykonuje się stanowczo zbyt mało testów wykrywających koronawirusa. Polityk podkreślił, że w związku z zagrożeniem wybory powinny zostać przeniesione na późniejszy termin, po ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej. Jego zdaniem ustawa o głosowaniu korespondencyjnym zostanie, jak się wyraził „skasowana” w Senacie.
Katarzyna Czech-Kruczek z Platformy Obywatelskiej stwierdziła, że od początku rządów PiS ingeruje w przepisy konstytucyjne aktami niższego rzędu, m.in. ustawami i rozporządzeniami, z czym mamy do czynienia także teraz. Przypomniała, że w marcu i kwietniu wprowadzono rozporządzenia znacznie ograniczające prawa obywateli w dobie epidemii. To wolność osobista, wolność poruszania się, uzewnętrzniania religii, zgromadzeń, działalności gospodarczej, korzystania z dóbr kultury. Jak stwierdziła te ograniczenia są już niejako wprowadzeniem stanu wyjątkowego.
– Natomiast ustawa wprowadzająca głosowanie korespondencyjne w czasie epidemii jest łamaniem konstytucji, co podnosi wielu prawników – dodała.
Podkreśliła, że do przeprowadzenia wyborów nie jest uprawniona Poczta Polska, a jedynym organem mającym takie uprawnienia jest Państwowa Komisja Wyborcza.