Na problem bardzo niskich cen artykułów rolno-spożywczych zwraca uwagę poseł Porozumienia – Michał Cieślak. Tracą na tym polscy producenci.
W interpelacji złożonej do wicepremier i minister rozwoju Jadwigi Emilewicz, parlamentarzysta koncentruje się na zagranicznych sieciach handlowych funkcjonujących w naszym kraju i stosowanych przez nie rozwiązań, które są krzywdzące dla producentów i konsumentów. Poseł Michał Cieślak podaje przykład ogórków szklarniowych, za które rolnik w województwie świętokrzyskim dostaje średnio 1,5 zł za kilogram. Natomiast w sieci handlowej są one sprzedawane w cenie od 6 do 8 zł za kg.
– Taka dysproporcja, tak ogromne marże nie mogą funkcjonować, szczególnie w czasie epidemii i trudnym okresie dla gospodarki. My jako państwo musimy wreszcie naprawić tę relację, którą poprzednie rządy, od czasu transformacji ustrojowej w ogóle się nie zajęły – stwierdził poseł Michał Cieślak.
Zwrócił szczególną uwagę na model rynkowy, który funkcjonował dawniej i był oparty na małych, rodzinnych sklepach, które zaopatrywały się w lokalnej masarni, piekarni czy u rolnika. Obieg pieniędzy był w systemie zamkniętym, nie tak jak teraz. Kupując w marketach tylko część wydanych przez klientów pieniędzy zostaje na miejscu, trafia do pracowników sieci i częściowo do samorządu. Dlatego, zdaniem posła Cieślaka, trzeba wprowadzić mechanizmy do rozwoju lokalnej gospodarki i zobowiązać zagraniczne sieci handlowe aby np. 40 proc. artykułów rolno- spożywczych kupowały w powiecie, w którym swoją siedzibę ma dany market lub w sąsiednim. Dotyczyłoby to m.in. produktów mlecznych, pieczywa, wędlin, owoców i warzyw Taki mechanizm zdaniem parlamentarzysty, uregulowałby też inną kwestię czyli łatwiejszy dostęp polskich producentów do zaistnienia ich towarów w zagranicznych sieciach handlowych. Teraz są dodatkowe wymogi, które muszą spełnić producenci jak np. opłaty półkowe za lepsze miejsce dla towaru, koszty publikacji broszur reklamowych, ponadto mają wyznaczone długie terminy płatności, a niesprzedany towar jest im zwracany.
Poseł Michał Cieślak zwraca uwagę, że Rumunia i Bułgaria już wprowadziły u siebie taki system. Zgodnie z nim, w zagranicznych sieciach jakaś część produktów rolno-spożywczych musi pochodzić z lokalnego rynku. Nie ma na co czekać, u nas też trzeba to zrobić jak najszybciej – podkreśla.
Zdaniem Janusza Stasiaka, kierownika zakładu budżetowego Targowiska Miejskie w Sandomierzu, w ramach którego funkcjonuje giełda rolna, jest to bardzo dobry pomysł. Jednak konieczna jest do tego lepsza organizacja samych rolników, którzy byliby w stanie przygotowywać i dostarczać określone wagowo i jakościowo partie towaru do sieci handlowych. Teraz z reguły jest tak, że są firmy skupujące większe ilości produktów od rolników i handlują nimi z marketami. Marża pośredników wynosi od 30 do 50 gr na kilogramie owoców i warzyw. Cena w supermarkecie to decyzja danego sklepu. Obecnie gładkie ogórki szklarniowe na giełdzie rolnej w Sandomierzu kosztują od 1,40 do 1,60 zł za kilogram, a chropowate małe około 2,5 zł za kg. Natomiast w sklepach sieciowych w Sandomierzu ogórki szklarniowe są w cenie od 3,99 zł za kg do 8,99 zł za kg.
Janusz Stasiak uważa, że sytuację rolników polepszyłby też inny system wsparcia grup producentów. Teraz otrzymują one dopłatę do obrotu, a powinny to być pieniądze na inwestycje, które pozwoliłyby przygotować odpowiednią infrastrukturę na gromadzenie i przechowywanie dużych partii towarów, które trafiałby do sieci.