W Uniwersytecie Medycznym powstało laboratorium diagnostyki molekularnej koronawirusa. To trzecia tego typu placówka w mieście i czwarta w województwie lubelskim. Początkowo ma tu być przeprowadzonych dziennie około stu testów, a z chwilą uruchomienia drugiej linii diagnostycznej ich liczba ma się zwiększyć niemal dwukrotnie.
Nowe laboratorium koronawirusa ma przyspieszyć i usprawnić diagnozowanie podejrzanych o zakażenie SARS-CoV-2 pacjentów. Obiekt powstał w trzy tygodnie.
– Bardzo zabiegaliśmy o otwarcie tego laboratorium, bo od początku widzieliśmy, że szybkość identyfikacji pacjentów i pracowników służby zdrowia, którzy mieli jakikolwiek kontakt z nimi, jest niezwykle ważna – mówi prof. Wojciech Załuska, dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
– Ilość i czas wykonywania próbek w warunkach takich, które istniały, był zbyt długi. Zbliża się szczyt walki z pandemią i nie możemy absolutnie nic odpuścić. Mimo złagodzenia pewnych rygorów, dalej musimy pamiętać o tych zasadach – dodaje.
– Laboratorium jest wyposażone w nowoczesny sprzęt – mówi kierownik Zakładu Wirusologii UM w Lublinie, prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
– To są tzw. testy genetyczne. Jest to badanie metodą biologii molekularnej. Wykrywa obecność materiału genetycznego wirusa. To jest test, który wykrywa dwa geny, także jest wysoka czułość i swoistość tego testu. Nie ukrywam, że laboratorium w pierwszej kolejności będzie wykonywało badania dla potrzeb szpitali klinicznych Uniwersytetu Medycznego – dodaje.
Ile trwa przeprowadzenie takiego testu razem z uzyskaniem jego wyniku?
– Jeżeli rano otrzymamy próbkę, to jeszcze w ciągu tego samego dnia będzie wynik – zaznacza prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
– Po dokładnym opisaniu próbka trafia do izolacji – mówi dr hab. Izabela Korona-Głowniak.
– W pokoju izolacji RNA będzie izolowane przez osoby najbardziej narażone na zakażenie.
– Razem z koleżankami będziemy pracowali w komorze izolacyjnej, czyli w miejscu gdzie bezpośrednio pracujemy z próbkami od pacjentów – mówi Adrian Jarzyński z Zakładu Wirusologii UM w Lublinie.
– W czasie wojny żołnierz łapie za karabin, a w czasie epidemii mikrobiolog, taki jak ja, łapie za pipetę. Poczuliśmy odpowiedzialność i chcieliśmy stanąć do walki. Trzeba mieć dużo energii w tym, co się robi. Nie można się pomylić, nawet przepisując numer próbki, bo grozi to ogromną tragedią dla pacjenta, jak i konsekwencjami dla nas. Staraniom towarzyszy odpowiedzialność i stres, natomiast ten stres staramy się opanować – dodaje.
– Ten wirus przenosi się bardzo łatwo, jest dużo bardziej zakaźny. Szczególnie w pierwszym pomieszczeniu gdzie odbywa się izolacja, pracownicy ubrani są w kombinezony, gogle, przyłbice i specjalne buty – mówi prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
– Staramy się pracować tak, żeby zapewnić bezpieczeństwo przede wszystkim nam – mówi dr hab. Rafał Sawicki: – Mamy tutaj kaskadę zabezpieczeń, które mam nadzieję, spowodują, że będziemy pracować wydajnie i bezpiecznie.
Podobne laboratoria działają także w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa i Ośrodku Diagnostyki i Zwalczania Zagrożeń Biologicznych WIHE w Puławach.