Coraz więcej firm odzieżowych, odciętych od rynku zbytu po wprowadzeniu ograniczeń związanych z pandemią, przestawia się na szycie maseczek. Branża przyznaje, że jest ogromny popyt na te produkty, ale ceny komponentów wystrzeliły w górę i produkcja w wielu przypadkach nie ratuje firm.
Na szycie maseczek zdecydowała się m.in. duża grupa najemców w Centrum Handlowym Ptak w Rzgowie k. Łodzi. Na terenie tego kompleksu, łączącego sprzedaż detaliczną i hurtową, działa ok. 2,5 tys. producentów i importerów odzieży.
„Nikt nie wie, jak długo potrwa ten boom, ale na razie każda ilość maseczek schodzi na pniu. Oczywiście, jak zaczął się popyt, natychmiast na całym rynku – w Europie i poza nią – ceny komponentów do produkcji masek wystrzeliły w górę” – powiedział PAP prezes Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców Jerzy Romański.
Jak dodał, działający w Mieście Mody Ptak przedsiębiorcy po wprowadzeniu ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa niemal z dnia na dzień zostali odcięci od rynku zbytu. „Maseczki, fartuchy, osłony na obuwie to dla nich ratunek. Są kierowane na wolny rynek, ale pojawiły się też duże zamówienia składane przez urzędy marszałkowskie” – zaznaczył.
Na wniosek marszałka województwa łódzkiego, Federacja organizuje grupę firm z Miasta Mody Ptak, która podjęła się wykonania artykułów ochronnych, które mają trafić do placówek medycznych. Maseczki wielokrotnego użytku będą posiadać certyfikat surowcowy i mają dawać 95-99 proc. ochrony przed wirusami.
„Finalizujemy dwa duże projekty, w których weźmie udział kilkanaście mniejszych firm. Mamy zamówienie od Urzędu Marszałkowskiego na 3 mln maseczek, które – o ile uda się nam zorganizować współpracę producentów, do tej pory pracujących we własnym zakresie – mają być gotowe na sobotę. Drugi projekt Urzędu zakłada zaopatrzenie w maseczki wielokrotnego użycia wszystkich mieszkańców regionu łódzkiego” – wyjaśnił Romański.
Wiele firm odzieżowych, które rozpoczęło produkcję maseczek, oferuje swoje wyroby odbiorcom hurtowym i detalicznym m.in. na profilu Miasta Mody Ptak na Facebooku.
„Do tej pory nigdy nie szyliśmy maseczek – specjalizujemy się w odzieży militarnej i outdoorowej. Stanęliśmy jednak przed wyborem – albo zamykamy firmę, albo dostosujemy się do potrzeb rynku. Sami opracowaliśmy fason w rozmiarach męskim, damskim i dziecięcym, przeprowadziliśmy dużo testów z wykorzystaniem różnych oddychających dzianin. Dzięki temu produkcja idzie u nas pełną parą, wyroby szybko się sprzedają” – powiedziała PAP Agnieszka Beda z działającej w podłódzkim Ksawerowie firmy Haasta.
Wymuszoną przez kryzys „modę” na szycie maseczek zamiast odzieży zauważa u swoich członków Związek Pracodawców Przemysłu Tekstylnego i Odzieżowego (PIOT). Z badania przeprowadzonego przez PIOT wśród 400 przedsiębiorstw wynika, że do całkowitego anulowania zamówień krajowych i zagranicznych zmuszone było 27 proc. firm odzieżowych; połowa odnotowała spadek na poziomie 50-99 proc., zaś 23 proc. – na poziomie 20-49 proc.
„Firmy informują nas, że szyją maseczki, bo jest na nie duże zapotrzebowanie i chcą dać zajęcie swoim szwaczkom. Ale koszt wytworzenia tych wyrobów w stosunku do kosztów sprzedaży w żaden sposób nie ratuje tych firm i nie poprawia ich kondycji finansowej, ponieważ uzyskane pieniądze nie pozwalają nawet na pokrycie wynagrodzeń pracowników” – powiedziała PAP dyrektor PIOT Aleksandra Krysiak.
PIOT przestrzega też przed nazywaniem wszystkich wyrobów „maskami ochronnymi”. „Jedynie kilka zakładów w kraju posiada pełną certyfikację i ma dostęp do certyfikowanych materiałów, z których można produkować maski ochronne. Pozostałe maski powinny być określane jako osłonowe” – zaznaczyła Krysiak.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, „od 16 kwietnia do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy części odzieży, maski albo maseczki, ust i nosa podczas przebywania poza adresem miejsca zamieszkania lub stałego pobytu”.
Kryzys w branży odzieżowej wymusza nową „modę” – szycie maseczek
Coraz więcej firm odzieżowych, odciętych od rynku zbytu po wprowadzeniu ograniczeń związanych z pandemią, przestawia się na szycie maseczek. Branża przyznaje, że jest ogromny popyt na te produkty, ale ceny komponentów wystrzeliły w górę i produkcja w wielu przypadkach nie ratuje firm.
Na szycie maseczek zdecydowała się m.in. duża grupa najemców w Centrum Handlowym Ptak w Rzgowie k. Łodzi. Na terenie tego kompleksu, łączącego sprzedaż detaliczną i hurtową, działa ok. 2,5 tys. producentów i importerów odzieży.
„Nikt nie wie, jak długo potrwa ten boom, ale na razie każda ilość maseczek schodzi na pniu. Oczywiście, jak zaczął się popyt, natychmiast na całym rynku – w Europie i poza nią – ceny komponentów do produkcji masek wystrzeliły w górę” – powiedział PAP prezes Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców Jerzy Romański.
Jak dodał, działający w Mieście Mody Ptak przedsiębiorcy po wprowadzeniu ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa niemal z dnia na dzień zostali odcięci od rynku zbytu. „Maseczki, fartuchy, osłony na obuwie to dla nich ratunek. Są kierowane na wolny rynek, ale pojawiły się też duże zamówienia składane przez urzędy marszałkowskie” – zaznaczył.
Na wniosek marszałka województwa łódzkiego, Federacja organizuje grupę firm z Miasta Mody Ptak, która podjęła się wykonania artykułów ochronnych, które mają trafić do placówek medycznych. Maseczki wielokrotnego użytku będą posiadać certyfikat surowcowy i mają dawać 95-99 proc. ochrony przed wirusami.
„Finalizujemy dwa duże projekty, w których weźmie udział kilkanaście mniejszych firm. Mamy zamówienie od Urzędu Marszałkowskiego na 3 mln maseczek, które – o ile uda się nam zorganizować współpracę producentów, do tej pory pracujących we własnym zakresie – mają być gotowe na sobotę. Drugi projekt Urzędu zakłada zaopatrzenie w maseczki wielokrotnego użycia wszystkich mieszkańców regionu łódzkiego” – wyjaśnił Romański.
Wiele firm odzieżowych, które rozpoczęło produkcję maseczek, oferuje swoje wyroby odbiorcom hurtowym i detalicznym m.in. na profilu Miasta Mody Ptak na Facebooku.
„Do tej pory nigdy nie szyliśmy maseczek – specjalizujemy się w odzieży militarnej i outdoorowej. Stanęliśmy jednak przed wyborem – albo zamykamy firmę, albo dostosujemy się do potrzeb rynku. Sami opracowaliśmy fason w rozmiarach męskim, damskim i dziecięcym, przeprowadziliśmy dużo testów z wykorzystaniem różnych +oddychających+ dzianin. Dzięki temu produkcja idzie u nas pełną parą, wyroby szybko się sprzedają” – powiedziała PAP Agnieszka Beda z działającej w podłódzkim Ksawerowie firmy Haasta.
Wymuszoną przez kryzys „modę” na szycie maseczek zamiast odzieży zauważa u swoich członków Związek Pracodawców Przemysłu Tekstylnego i Odzieżowego (PIOT). Z badania przeprowadzonego przez PIOT wśród 400 przedsiębiorstw wynika, że do całkowitego anulowania zamówień krajowych i zagranicznych zmuszone było 27 proc. firm odzieżowych; połowa odnotowała spadek na poziomie 50-99 proc., zaś 23 proc. – na poziomie 20-49 proc.
„Firmy informują nas, że szyją maseczki, bo jest na nie duże zapotrzebowanie i chcą dać zajęcie swoim szwaczkom. Ale koszt wytworzenia tych wyrobów w stosunku do kosztów sprzedaży w żaden sposób nie ratuje tych firm i nie poprawia ich kondycji finansowej, ponieważ uzyskane pieniądze nie pozwalają nawet na pokrycie wynagrodzeń pracowników” – powiedziała PAP dyrektor PIOT Aleksandra Krysiak.
PIOT przestrzega też przed nazywaniem wszystkich wyrobów „maskami ochronnymi”. „Jedynie kilka zakładów w kraju posiada pełną certyfikację i ma dostęp do certyfikowanych materiałów, z których można produkować maski ochronne. Pozostałe maski powinny być określane jako +osłonowe+” – zaznaczyła Krysiak.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, „od 16 kwietnia do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy części odzieży, maski albo maseczki, ust i nosa podczas przebywania poza adresem miejsca zamieszkania lub stałego pobytu”.(PAP)