Bez pielgrzymów i bez żywej dekoracji wielkanocnej – tak w tym roku wyglądać będą święta w Sanktuarium Maryjnym w Sulisławicach prowadzonym przez Zakon Zmartwychwstańców.
Jak powiedział ojciec Artur Traczewski, kustosz Sanktuarium, to jest smutne, ale trzeba dostosować się do obowiązujących rygorów, które mówią o tym, że w kościele nie może przebywać więcej niż 5 osób i posługa do mszy świętej. Z powodu epidemii nie będzie też żywej dekoracji wielkanocnej. Od dwóch lat na placu przed świątynią na czas Świąt Wielkanocnych gromadzono w specjalnych zagrodach małe króliczki, kurczątka, owieczki i baranki oraz wiosenne kwiaty. Rośliny i zwierzęta pochodziły od mieszkańców.
– To wszystko symbolizowało odradzające się życie. W tym roku z powodu epidemii nie możemy wykonać takiej dekoracji. Matka Boska Sulisławska nigdy nas nie zawiodła, tym razem też tak będzie. Będziemy się modlić o ustanie epidemii . To światełko zmartwychwstania zaświeci nam wszystkim – dodał ojciec Artur Traczewski.
Cudowny obraz Matki Boskiej znajdujący się w Sanktuarium Maryjnym w Sulisławicach przypomina ikonę. Trafił do Sanktuarium w XVII wieku. Początkowo nie był to obraz tylko wieko bursy, czyli skrzynki kapelana wojskowego, w której przechowywał i przenosił komunię św. i oleje. Do Sulisławic obrazek trafił aż spod Moskwy wraz z młodą dziewczyną – Dorotą Ogrufiną. W 1610 roku została wzięta do niewoli przez rycerza Wespazjana Rusieckiego, właściciela pobliskiej Ruszczy. Jej ojciec był prawosławnym kapelanem i w długą podróż rodzice dali dziewczynie ten obraz. W Sulisławicach Dorota Ogrufina została wydana za mąż za kościelnego. Po latach obrazek przekazała księdzu, który trafił do bocznej kaplicy kościoła. Od wieków słynie cudami.