Ostatnia fala nocnych przymrozków może sprawić, że w tym roku nie zobaczymy moreli z sandomierskich sadów. Istnieje obawa, że powtórzy się scenariusz z 2017 roku, gdy te owoce w ogóle nie obrodziły.
Skala strat wynika z tego, że morele już kwitły, lub były na etapie dużego pąka. Uszkodzenia dotyczą szczególnie sadów położonych w dolinach. Ogrody położone wyżej będą miały mniejsze straty.
Ostanie przymrozki odcisną swój negatywny ślad także w sadach czereśniowych. W powiecie sandomierskim są pewne uszkodzenia, ale znacznie gorzej jest w rejonie Buska- Zdroju, bo tam spadek temperatury w nocy był większy i sięgnął minus 7 stopni.
Dyrektor ODR w Sandomierzu Piotr Lipiński dodaje, że w sadach wiśniowych i śliwkowych, straty po przymrozkach mogą wynieść około 10 procent i nie będzie to miało większego wpływu na plony tych owoców.
Mrozy nie spowodowały natomiast większych strat w sadach jabłoniowych w powiecie sandomierskim. W ciągu ostatnich dwóch nocy, temperatura spadła do minus 5 – minus 6 stopni. Specjaliści twierdzą, że jabłonie ucierpiały najmniej, w porównaniu do innych upraw sadowniczych.
– Uszkodzenia mogą być miejscowe, w zależności od lokalizacji sadu i stanu drzew – wyjaśnia Piotr Lipiński, dyrektor sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Dodał, że sadownicy są przygotowani na anomalie pogodowe i specjalnymi preparatami zabezpieczali drzewa przed niskimi temperaturami. Jabłonie są obecnie w fazie nabrzmiewania pąków i tzw. mysiego ucha, co oznacza, że widać już malutkie listki, otaczające pąk, czyli przyszły owoc.
Najbardziej w nocnych przymrozkach ucierpiały morele. Spokojni o plony mogą być producenci owoców jagodowych, np. malin i borówek.
Jak powiedziała Małgorzata Miłek z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Sandomierzu, jagodowe dopiero zaczynają wegetację i nie są na tyle rozwinięte, aby ulegać uszkodzeniom z powodu spadku temperatury. Warzywa natomiast są jeszcze pod osłonami, tak samo jak produkowane rozsady.