Wstają przed wschodem słońca, wydają duże sumy pieniędzy na profesjonalny sprzęt i podróże. Ornitolodzy są w stanie po otrzymaniu wiadomości o rzadkim gatunku ptaka przemieścić się setki kilometrów, żeby zdążyć zaobserwować nietypowe okazy.
Mimo, że głównym zadaniem ornitologów w Polsce jest spis występowania ptaków na określonych terenach, to każdy podczas obserwacji liczy na spotkanie rzadkiego okazu. Jak mówi Piotr Dębowski, ornitolog z Końskich, w jego przypadku najciekawszym doświadczeniem była obserwacja bernikli obrożnej na północ od Warszawy.
– Po 10 godzinach intensywnego obserwowania stad gęsi wiedzieliśmy, a może bardziej czuliśmy, że gdzieś tam jest bernikla. Dosłownie ostatnie spojrzenie na odlatującego ptaka nad łąkami okazało się „strzałem”. To była wyczekiwana bernikla obrożna – mówi.
Piotr Dębowski dodaje, że obserwowanie ptaków na świecie angażuje coraz większą grupę osób. Ornitolodzy oglądają skrzydlate zwierzęta i spisują zaobserwowane gatunki.
– W Stanach Zjednoczonych modna jest formuła tzw. „Big Year”. Ornitolodzy spędzają 365 dni w terenie, żeby zaobserwować jak największą liczbę ptaków na wszystkich kontynentach – mówi.
Jak dodaje Piotr Dębowski czasami obserwatorzy nagrywają śpiew ptaków, rzadziej robią zdjęcia, ponieważ profesjonalny sprzęt jest bardzo drogi.
– Coraz więcej osób nagrywa świergot ptaków nawet smartfonami. Część z użyciem profesjonalnych lunet z aparatem fotograficznym utrwala rzadkie gęsi czy kaczki – mówi ornitolog.
Istnieją portale, na których ornitolodzy wymieniają się spostrzeżeniami np. clanga.com. Są też aplikacje, w których można rozsyłać zaobserwowane przez siebie rzadkie gatunki ptaków, co składnia niektórych śmiałków do przemierzenia setek kilometrów, żeby zdążyć je zobaczyć przed dalszą migracją.