Niewiele osób decyduje się na udział w mszach świętych w kieleckich kościołach. Pandemia koronawirusa sprawiła, że mieszkańcy regionu wolą pozostać w domu, niż modlić się z innymi w świątyniach.
W parafii pod wezwaniem świętego Wojciecha w Kielcach w mszy świętej o godzinie 9.30 uczestniczyło około 20 osób. Większość zajmowała miejsca w osobnych ławkach bądź wybierała kąty w świątyni. Wierni, którzy zdecydowali się uczestniczyć w nabożeństwie, podkreślali, że nie wyobrażają sobie, by w niedzielę z tego zrezygnować.
– Tak się nauczyłem i nie potrafię inaczej. Zdaję sobie sprawę z obecnej sytuacji, jednak uważam, że co ma być, to będzie – mówił nam starszy mężczyzna.
Pani w podeszłym wieku przyznała z kolei, że dla niej niedzielna msza to obowiązek, a przed zarażeniem broni się w inny sposób, stosując naturalne antybiotyki. Inni podkreślali, że modlitwa pomaga im przetrwać trudny czas.
– Dzisiaj udałem się na liturgię mszy świętej z potrzeby serca. Nie żałuję, chociaż rodzina została w domu. Myślę, że każdy przeżywa to po swojemu, według własnego sumienia. Wszyscy oczekujemy spokoju i powrotu do normalności. Mnie osobiście udział w mszy świętej daje upragniony spokój – mówił kielczanin uczestniczący dziś w mszy.
Mało osób modliło się też w innych kościołach. W mszy świętej o godzinie 11 w katedrze uczestniczyło około 30 osób.
Tak jak przed tygodniem – przed starachowickimi kościołami jest pusto, a w nabożeństwach uczestniczy zwykle kilkanaście osób. Podczas mszy wierni siedzą daleko od siebie. Większość parafii wprowadziła transmisje mszy świętych online.
Proboszcz parafii na osiedlu Południe, ksiądz Andrzej Kania na wstępie przypomniał, że dzisiejsza, czwarta niedziela Wielkiego Postu różni się od poprzednich. Przede wszystkim ze względu na stan epidemii w Polsce, w kościołach modli się niewiele osób. To również szczególna niedziela w kalendarzu liturgicznym. Czwarta niedziela Wielkiego Postu w tradycji Kościoła nazywana jest niedzielą „Laetare”, czyli niedzielą radości.
Szczególną modlitwę organizują dziś ojcowie cystersi z Wąchocka. Po mszy świętej o 15.00 mnisi z przejdą uroczystą procesją od kościoła klasztornego do kaplicy św. Rocha. To stara tradycja, aby taką formą modlitwy otaczać wszystkich, którzy chorują z powodu epidemii oraz błagać o jej ustanie. W procesji z Najświętszym Sakramentem będzie niesiona również figura św. Rocha i jego relikwie.
Na szczycie Góry św. Rocha ojciec opat pobłogosławi Najświętszym Sakramentem parafię. Ojcowie cystersi proszą o łączenie się z nimi o tej porze modlitwą Koronki do Miłosierdzia Bożego.
Przed południem trzy msze zostały odprawione w kościele pw. Kazimierza Królewicza na Pułankach w Ostrowcu Świętokrzyskim. Proboszcz parafii, ks. Marek Dzióba mówi, że parafianie są bardzo ostrożni i wypełniają zalecenia. Pojawiają się starsi, ludzie w średnim wieku, a także dzieci. Jednak wszyscy zachowują bezpieczne odległości. Msza o godzinie 10:30 zgromadziła ok. 30 osób.
– W zeszłym tygodniu na mszach było po 8 osób – informuje ks. Marek Dzióba. Duchowny dodaje, że wszyscy modlą się o ustanie epidemii.
Na drzwiach świątyni wywieszone są ostrzeżenia dotyczące koronawirusa. Ks. Marek Dzióba mówi, że to trudny czas dla parafian, ale i samych duchownych.
– Jesteśmy dla ludzi i musimy liczyć się z tym, że nie jesteśmy wydzieloną częścią społeczeństwa. Jesteśmy na pierwszej linii frontu i mamy świadomość, że musimy podejmować ryzyko, bo jesteśmy dla ludzi – mówi ks. Marek Dzióba.
Od kilku do kilkunastu osób uczestniczy dzisiaj w mszach świętych w sandomierskich kościołach. Frekwencja jest podobna do tej sprzed tygodnia. Mieszkańcy Sandomierza stosują się do zaleceń władz państwowych, dotyczących zakazu większych zgromadzeń. Wierni przychodzący do kościoła na mszę, zajmują miejsca w ławkach, utrzymując bezpieczne odległości.
W kościele św. Ducha w Sandomierzu tydzień temu założone zostały wzdłuż ławek specjalne taśmy, które tworzą dystans pomiędzy poszczególnymi miejscami, jednak jak informuje rektor kościoła, ks. Bogusław Pitucha, ludzie i bez tego zachowują się bardzo rozsądnie. W mszach świętych uczestniczyło dziś od 5 do 8 osób.
– Ludzie mają świadomość ryzyka, a poza tym korzystają z innych form uczestnictwa w mszy świętej w tym wyjątkowym czasie. Zgodnie z sugestiami biskupa sandomierskiego i innych władz kościelnych, w czasie epidemii zaleca się korzystanie z transmisji radiowych, telewizyjnych i internetowych.
W bazylice katedralnej w Sandomierzu w mszach świętych bierze dziś udział po kilkanaście osób. Jednym z uczestników mszy w tej świątyni był miejski radny Marek Strugała, który powiedział, że czuje wewnętrzną potrzebę osobistego uczestnictwa w niedzielnych mszach świętych, dlatego przychodzi do kościoła.
– Ta wiara, która nam pomaga przetrwać trudny czas jest potrzebna. Myślę, że bycie w kościele daje nam taką siłę i moc, aby pomagać innym ludziom – stwierdził Marek Strugała.
Na parkingu przed Klasztorem Ojców Cystersów o godz. 12.00 było tylko kilka samochodów, a w kościele kilkanaście osób. Jak mówi ojciec Jakub Zawadzki, proboszcz i kustosz Sanktuarium bł. Wincentego Kadłubka, na czterech nabożeństwach było niecałe 110 osób. Jak dodał Jędrzejowianie zdają sprawdzian z odpowiedzialności.
Oprócz stałych mszy świętych odprawione są również dwie dodatkowe o 13.00 oraz o 15.30.
W koneckich kościołach podczas dzisiejszych nabożeństw, było prawie pusto. Parafie udostępniają transmisje mszy online, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Jak informuje ks. Tomasz Janicki proboszcz parafii pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, w dzisiejszej mszach wzięło udział mniej osób, niż tydzień temu.
– Ostatnio w sumie w trzech nabożeństwach uczestniczyło 68 osób, dziś jest około 50 osób – mówi proboszcz.
Parafia transmituje mszę na żywo w Internecie i jak dodaje proboszcz, podwoiła się liczba oglądających, w porównaniu z ubiegłym tygodniem.
W parafii Świętego Mikołaja, jak informuje ksiądz proboszcz Andrzej Zapart, w nabożeństwach wzięło udział również mniej osób, niż tydzień temu. Tym razem po raz pierwszy msza transmitowana była online i cieszyła się dużym zainteresowaniem.