Puste trybuny, brak dopingu. Tak od środy wygląda smutna rzeczywistość w PGNiG Superlidze piłki ręcznej mężczyzn.
Decyzją prowadzącej rozgrywki Spółki Superliga wszystkie mecze mają być rozgrywane bez udziału kibiców. Spowodowane jest to zagrożeniem koronawirusem.
Na pierwszy ogień poszły zespoły Azotów Puławy i PGE Vive, bowiem ich spotkanie 25 kolejki rozegrano awansem wczoraj wieczorem.
– Pierwszy raz zagraliśmy mecz w pustej hali. Naprawdę nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni – mówi Blaż Janc. – Na pewno jest trudno, a najtrudniej będzie kiedy zagramy Ligę Mistrzów. Cieszyłem się, że wrócę do Celje, gdzie będzie pełne trybuny. Tak jednak się nie stanie. Jeśli to rozwiązanie pomoże w zapobieżeniu rozprzestrzeniania się wirusa, to będę bardzo szczęśliwy – dodaje Słoweniec.
Ze zrozumieniem do sprawy podchodzi także Paweł Podsiadło. – Gra przy pustych trybunach to dziwna sytuacja. Mam nadzieję, że takie rozwiązanie pomoże. Liczymy jednak, że kibice wrócą do hal, bo gra się dla nich, to sprawia największą frajdę – przekonuje kielczanin występujący obecnie w Azotach Puławy.
Nakaz rozgrywania w Polsce meczów piłki ręcznej bez udziału publiczności będzie obowiązywał do odwołania.