Piłkarze Korony są od czterech kolejek PKO Ekstraklasy niepokonani. Jesień zakończyli dwoma zwycięstwami, ale wiosną zanotowali dwa bezbramkowe remisy i znów znaleźli się w strefie spadkowej. Gdyby kielczanie trochę odważniej zaatakowali w niedzielę Jagiellonię, to z Białegostoku mogliby przywieźć komplet punktów.
– Mam wrażenie, że brakuje nam wewnętrznej wiary w to, że możemy – stwierdził trener „żółto – czerwonych” Mirosław Smyła.
– Nasz zespół dopiero się buduje. Pojawili się nowi zawodnicy, mieliśmy wiele różnych przygód. Tak naprawdę nie zagraliśmy żadnego meczu w optymalnym składzie. Czekamy na to. Za chwilę do dyspozycji będą Gnjatić i Zalazar. Po wielotygodniowej przerwie na boisko wrócił Papadopulos. Wciąż staramy się iść do przodu. Mam nadzieję, że w końcu będziemy stwarzali sobie więcej sytuacji podbramkowych, ale na to potrzebujemy czasu. Myślę, że ta nasza Korona jeszcze nabroi w tej lidze – dodał 50 – letni szkoleniowiec.
Był to już czternasty ligowy mecz Korony pod wodzą Mirosława Smyły. Pięć z nich kielczanie wygrali, trzy zremisowali i sześć przegrali.