Śledczy chcą, by na trzy miesiące trafił do aresztu. Jeszcze dziś sąd podejmie decyzję w tej sprawie.
29-latek to mieszkaniec Gdańska. W sobotę w momencie zatrzymania, po rajdzie przez centrum Poznania, nie miał przy sobie prawa jazdy. Podejrzany przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak.
Usłyszał zarzuty popełnienia 6 przestępstw. Między innymi są to zarzuty dotyczące: jazdy w stanie nietrzeźwości, niezatrzymania się do kontroli, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, zmuszanie do zaniechania prawnej czynności funkcjonariuszy i spowodowanie u jednego z nich amputacji paliczka. Dwa zarzuty dotyczą też znieważenia funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego.
Kierowca po zatrzymaniu przebywał na oddziale toksykologii Szpitala imienia Raszei, bo był nie tylko pod wpływem alkoholu, ale także prawdopodobnie dopalaczy. Śledczy czekają na wyniki badań. Ustalają też, czy mężczyzna miał uprawnienia do kierowania samochodem.
Na filmie opublikowanym przez wielkopolską policję widać, że kierowca jechał przez centrum miasta prawie 120 km/h. Na Rondzie Kaponiera zjechał na przeciwległy pas i jechał pod prąd. Później przez torowisko tramwajowe przejechał w stronę Bałtyku. Udało się go zatrzymać na ulicy Roosevelta na wysokości poznańskich targów. To tam podczas szarpaniny z policjantami odgryzł jednemu fragment palca.