Na przełomie 2016 i 2017 roku część mieszkańców Opatowa, należąca do parafii ojców bernardynów, bez stosownych pozwoleń uporządkowała i utwardziła teren, który raz w tygodniu służy jako parking. Od tamtej pory toczy się batalia o kawałek ziemi między klasztorem, czyli właścicielem działki, a konserwatorem zabytków, bo teren jest zabytkiem.
Gwarian klasztoru, ojciec Edgar Semeniuk przyznaje, że pozwoleń żadnych nie było, ale od lat tym miejscem konserwator zabytków się nie interesował, przez co był zaniedbany. W związku z tym mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce i w czynie społecznym zrobili porządek.
Jak się zobaczy działkę obok, która została pozostawiona sama sobie, to zrobiło się tam śmietnisko. Ludzie wyrzucają stare telewizory, opony informuje gwardian.
Marek Florek z sandomierskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków chce, by został przywrócony dawny kształt tego miejsca, ponieważ jest to zabytek archeologiczny. W tym celu proponuje nawiezienie ziemi i ukształtowanie terenu tak, jak miało to miejsce wcześniej.
Przypomina, że parking znajduje się w najstarszej części średniowiecznego Opatowa Żmigrodu. Są tam pozostałości domów z okresu wczesnego średniowiecza, ziemianek, fragmenty naczyń, militaria, metalowe ozdoby, kości zwierzęce plus pozostałości osadnictwa jeszcze starszego z okresu neolitu i wczesnej epoki brązu. Konserwator dodaje, że klasztor nie występował ani o pozwolenie na wykonanie prac, ani nie konsultował tego z konserwatorem.
Gwardian wyjaśnia, że mieszkańcy nie zgadzają się na nawiezienie ziemi ze względu na koszty, a także prace archeologiczne, które planuje w tym miejscu przeprowadzić urząd miasta. Dodaje, że teren jako parking służy raz w tygodniu, a mieszkańcy są skłonni z niego zrezygnować na rzecz lepszego zagospodarowania tego terenu.
Burmistrz Opatowa, Grzegorz Gajewski, wyjaśnia, że planuje zatrudnić archeologa, który raz jeszcze zbadałby teren, o który toczy się spór.
– Nawiązaliśmy współpracę z pracownią archeologiczną z Lublina, która chce wykonać na wzgórzu prace które dokładnie wskażą konkretnie czy było tu grodzisko, czy osada. Jeśli było grodzisko, to chcemy je przywrócić ruchowi turystycznemu – mówi burmistrz.
– Także uważam, że zalecenia konserwatora są problemem – dodaje.
Sandomierska delegatura sporządziła protokół z oględzin miejsca. Trafi on do wojewódzkiego konserwatora, który rozstrzygnie co dalej z problematycznym parkingiem. W razie niepomyślnej decyzji dla klasztoru, gwardian nie wyklucza odwołania do ministra kultury.