Małopolskę wciąż dusi smog. Mimo rządowych i unijnych programów wymiany pieców, czy rozbudowy gazociągów, stężanie niebezpiecznych pyłów w powietrzu nadal bardzo często przekracza dopuszczalne normy w wielu miejscach w całym województwie.
Najtrudniejsza okazuje się jednak… walka z ludzką mentalnością i niewiedzą, bo nadal wiele osób pali śmieci. Przykładem jest Limanowa, gdzie wyniki kontroli palenisk jeżą włosy na głowie. Jak już informowaliśmy w Radiu Kraków, w osiemnastu z dwudziestu próbek popiołów pobranych pod koniec ubiegłego roku wykryto ślady toksycznych substancji.
Zdaniem wielu mieszkańców Limanowej niepotrzebne są specjalistyczna badania, by potwierdzić, że śmieci lądują w niektórych kotłach.
– Powietrze jest zanieczyszczone. Rano jak się oddycha, czuć jak coś się osadza na gardle – mówią. – Ludzie palą odpadami z biedy. Zależy od osoby, na ile kogo stać. Są tu niskie zarobki. Tymczasem węgiel jest drogi, a jak jest zimno to trzeba palić – dodają rozmówcy reportera Radia Kraków.
Ewa Mól, ekodoradca z limanowskiego magistratu uważa jednak, że nie tylko brak pieniędzy na opał powoduje spalanie odpadów przez niektóre osoby. Urzędniczka wraz ze strażnikami miejskimi kontroluje kilka kotłowni w tygodniu. Prowadzona jest inwentaryzacja kopciuchów i rozdawane są ulotki o możliwościach zdobycia dotacji na wymianę kotłów. Z rozmów wynika również, że wiedza mieszkańców na temat tego co można, a czego nie można palić w piecach, jest niewielka.
– Świadomość jest tak niska, że to jest nie do pomyślenia. Widzimy, jak ludzie przechowują drewno, węgiel, a obok stoją np. stare ramy okienne. Mieszkańcy na rozpałkę używają kolorowych czasopism. To samo przy zakładach stolarskich. Mówi się, że nie wolno, a do pieców i tak lądują płyty z okleiną, pokryte farbą drukarską – mówi Mól.
– Działalność Ekodorodacy w tej materii jest bardzo ważna, ale jest jeszcze wiele do zrobienia, by ludzie zrozumieli, że smog zabija powoli. My nie zauważamy tego, że to nam szkodzi. Mieszkańcy domostwa po wrzuceniu plastiku do pieca, nie chorują na drugi dzień. Dlatego problem jest lekceważony. On się nawarstwia i jest coraz gorzej. Trzeba się zastanowić poważnie, co robimy dla siebie, swoich dzieci i wnuków – przyznaje Wacław Zoń, zastępca burmistrza Limanowej.
Osoby, które spalały śmieci w swoich piecach, otrzymają mandaty w wysokości 500 złotych. Kolejnych badań próbek popiołów jednak nie będzie w najbliższym czasie w Limanowej, ponieważ są kosztowane, a miasto wydało już na ten cel zarezerwowane pieniądze. Władze Limanowej planują jednak więcej akcji edukacyjnych. Planują również pomoc mieszkańcom w uczestnictwie w rządowym programie „Czyste Powietrze”.
– W tej chwili urzędnicy pomagają wypełniać wniosek, ale wiele osób rezygnuje z dotacji. Rozmyślamy nad miejskim programem dotacyjnym, żeby zabezpieczać wkład własny do programów zewnętrznych, lub wesprzeć mieszkańców pożyczką na czas oczekiwania na zwrot – wyjaśnia Wacław Zoń.
Limanowa przez ostatnie dwa lata realizowała własny program dofinansowania wymiany pieców. Zaplanowane środki miały wystarczyć na wymianę blisko 200 pieców. Zgłosiło się jednak tylko ponad 90 chętnych. Tymczasem inwentaryzacja kopciuchów w Limanowej wciąż trwa i już wiadomo, że na terenie miasta jest ich nie mniej niż 1300.
Kopciuchy, czyli piece, które nie spełniają żadnych norm emisyjnych, zgodnie z uchwałą antysmogową województwa małopolskiego, trzeba wymienić do końca 2022 roku. Po tym czasie za ich posiadanie będą grozić mandaty.