Temperatura wody miała 2 stopnie, a odczuwalna temperatura powietrza około 0. W Sandomierzu odbyła się zimowa przeprawa Wisły wpław. Chociaż temperatura bardziej przypominała jesienną niż zimową, miłośników wyzwania nie zabrakło.
W spotkaniu wzięły udział 54 osoby z naszego regionu oraz innych stron Polski. Mieli oni do przepłynięcia od 300 do 400 metrów. Dystans zależał od tego, jak uczestnicy dawali sobie radę z nurtem rzeki.
Michał Pawełczak z Lubelskiego Klubu Morsów powiedział, że biorąc udział w takim wydarzeniu, trzeba bardzo dobrze znać swój organizm i poważnie traktować rzekę. Dodał, że morsowanie daje mu dużo satysfakcji i przede wszystkim pozytywnie wpływa na zdrowie.
– To wciąga i uzależnia – stwierdził.
Wśród uczestników zimowej przeprawy Wisły wpław były także kobiety. Pani Anna powiedziała, że było ciężko, ponieważ już na początku zgubiła jedną płetwę, więc cały dystans przepłynęła o własnych siłach. Nie przewidziała takiego wariantu, dlatego była obawa czy się uda.
Dodała, że osoby, które nigdy nie morsowały, nie powinny brać udziału w takich wydarzeniach.
– Najpierw trzeba nabyć pewne doświadczenie. To jest wyższa poprzeczka – dodała nasza rozmówczyni.
Paweł Wierzbicki, dyrektor sandomierskiego MOSiR-u stwierdził, że coraz więcej osób uczestniczy w ekstremalnych wydarzeniach sportowo-rekreacyjnych.
– Ludzie lubią wyzwania. Samo morsowanie staje się coraz bardziej popularne – podkreśla.
Przeprawa wyglądała w ten sposób, że uczestnicy byli przewożeni motorówkami po kilka osób na drugi brzeg Wisły. Stamtąd płynęli na nadwiślański bulwar, obowiązkowo w płetwach, z boją i w asyście ratowników znajdujących się na motorówce.
Zimową przeprawę Wisły wpław w Sandomierzu zorganizowano po raz piąty.