Niestraszny im chłód i zimna woda. Morsy świętowały rozpoczęcie Nowego Roku kąpielą w zalewie w Morawicy. Nie mogło zabraknąć szampana i zimnych ogni.
Jak przekonywał Edward Lis, przez wiele lat związany ze Świętokrzyskim Klubem Morsów, to już norma, że morsy w taki sposób obchodzą ważne uroczystości.
– To jest taka tradycja. W ten sposób świętujemy na przykład 11 listopada, witamy wiosnę, czy Nowy Rok – wyjaśnił.
W noworoczną środę morsy wchodziły do wody, gdy temperatura powietrza była dodatnia, termometr wskazywał 3 stopnie Celsjusza. Jak mówił Edward Lis, to nie jest aura sprzyjająca morsowaniu.
– Przy temperaturze ujemnej w powietrzu czujemy zimno, a woda wtedy jest cieplejsza, natomiast jak jest dodatnia, to powietrze jest cieplejsze, a woda chłodniejsza. Dla morsów to nie jest korzystne. Dobrze dla nas by było, gdyby chociaż było minus 2 – zapewniał.
Każdy, kto morsuje, przekonuje o zaletach zimnej wody.
– Wyrabia hart ducha, sprawia, że nie ma chorób takich jak przeziębienia, kataru, a do tego dochodzi możliwość spędzania czasu ze wspaniałymi ludźmi – wymieniał Edward Lis.
O tych leczniczych właściwościach na własnej skórze przekonała się Mirosława Niemeczek z Bilczy, która morsuje od 2014 roku.
– Zaczęłam przypadkowo. Trójka moich dzieci morsowała, a ja mówiłam – nie, bo chorowałam. Wtedy, w 2014 roku, brałam chyba dwa antybiotyki i nie przeszło mi. Przez 2-3 miesiące dusił mnie ogromny kaszel. Pewnego dnia, jak dzieci jechały na morsowanie, pojechałam z nimi. Uznałam: co będzie, to będzie. Weszłam do wody i potem w czasie 2-3 dni ustąpiło wszystko – wspomniała.
Aby sobie nie zaszkodzić, ważne jest, aby przed wejściem do wody, wykonać rozgrzewkę, pobudzić krążenie. Także po wyjściu z zimnej kąpieli warto chwilę pobiegać.
Noworoczne morsowanie miało swoją oprawę. Nie zabrakło cyfr tworzących napis 2020, był też szampan, zimne ognie oraz ognisko. Niektórzy postawili też na oryginalne przebrania.