Podwójne zwycięstwo wyborcze Prawa i Sprawiedliwości – Zjednoczonej Prawicy, nieco zaskakujące powroty i debiuty w polskim parlamencie i zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych – to naszym zdaniem najważniejsze wydarzenia mijającego roku w polityce.
Z jednej strony partia Jarosława Kaczyńskiego, która kontynuuje zwycięski marsz, rozpoczęty w 2018 roku, podczas wyborów samorządowych, a z drugiej Andrzej Szejna, płaczący ze szczęścia, po informacji, że lewica wraca do Sejmu, a on sam zdobywa mandat posła.
Maraton wyborczy 2019, rozpoczął się w maju, kiedy Polacy wybierali przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Już wówczas, wszyscy liderzy ugrupowań politycznych mówili o wielkiej wadze i historycznym znaczeniu nadchodzącego głosowania. W gruncie rzeczy wyszło to na dobre, ponieważ zarówno w wyborach do Parlamentu Europejskiego i jesienią, w krajowych wyborach do Sejmu i Senatu frekwencja była rekordowo wysoka, wynosząc odpowiednio ponad 45 proc. i niemal 62 proc., co w przypadku wyborów krajowych było wynikiem historycznym, najwyższym od trzydziestu lat.
EGZOTYCZNE KOALICJE POMOGŁY PIS?
I jedno i drugie starcie zdecydowanie wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Być może pomogły w tym egzotyczne i często niezrozumiałe dla wyborców koalicje, zawiązywane przez partie, określające się same, jako totalna opozycja. Nie do końca wiadomo, czy te mariaże, np. Koalicja Europejska, tworzona przez PO, PSL, SLD, Nowoczesną i Zielonych przyniosły opozycji więcej strat, czy korzyści. Z jednej strony, każda z tych partii w pojedynkę miała niewielkie szanse na wyborczy sukces, z drugiej brak spójnych elementów programowych i ideowych mógł wprawiać wyborców w zakłopotanie. Jak bowiem, konserwatywni zwolennicy PSL mogli się czuć, kiedy ich lider – Władysław Kosiniak – Kamysz, w trakcie wspólnego wiecu wyborczego oklaskiwał skrajnie antykatolickie wystąpienie Leszka Jażdżewskiego? Co mieli myśleć, gdy ich kandydaci, z uśmiechami na twarzach, fotografowali się w towarzystwie kandydatów – działaczy SLD, udających, że nie pamiętają swojej aktywności po stronie reżimu PRL.
Być może dlatego, w majowych wyborach Prawo i Sprawiedliwość pozostawiło daleko w tyle konkurencję, zdobywając ponad 45 procentowe poparcie, które pozwoliło na wprowadzenie 27 europosłów. Próg frekwencyjny przekroczyła także Wiosna Roberta Biedronia. Lider ugrupowania długo zwodził swoich wyborców, nie mogąc się zdecydować, czy przyjąć mandat, ale ostatecznie brukselskie apanaże przeważyły nad niepewną przyszłością w jesiennych wyborach krajowych.
Największym wygranym Koalicji Obywatelskiej byli niewątpliwie przedstawiciele SLD, którzy utrzymali pięć mandatów w Parlamencie Europejskim. Rozczarowane wynikiem mogło być natomiast PSL, które w porównaniu z poprzednimi wyborami straciło jeden mandat. Z Europarlamentem pożegnał się m.in. Czesław Siekierski, zasiadający w tym gremium od początku polskiej obecności w Unii. Ku zaskoczeniu wielu nie było dla niego miejsca na świętokrzysko-małopolskiej liście KO, a jedynka w Rzeszowie na niewiele się zdała. Jego kosztem miejsce w Brukseli zajął Adam Jarubas. Warto wspomnieć o rekordowym wyniku byłej premier Beaty Szydło, która zdobyła najwięcej głosów w skali całego kraju, czyli zawrotne pół miliona.
EUROPARLAMENT, TO NIE KONIEC POLITYCZNEGO WYŚCIGU
Koalicja Europejska nie przetrwała próby czasu, co nie było zaskoczeniem. Wyłamały się z niej i SLD i PSL. W wyborach krajowych, obie partie zdecydowały się na kolejne sojusze, wieszczące przyzwoity wynik, bo o zwycięstwie, mimo zapewnień chyba nie myślały. Zdaniem działaczy PSL, wiarygodność mogła przywrócić im współpraca ze stowarzyszeniem Kukiz’15, którego lider wcześniej określał ludowców mianem mafii, funkcjonującej na zasadach zorganizowanej grupy przestępczej. Ludowcy nie obrazili się aż tak bardzo, żeby nie skorzystać z szansy na pokonanie progu wyborczego. I słusznie, bo finalnie komitety, które osobno miały nikłe szanse na wejście do parlamentu obsadziły 30 mandatów w Sejmie.
Jeszcze większe powody do zadowolenia mogli mieć po jesiennych wyborach politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy zawiązali komitywę z Wiosną i Lewicą Razem. Ich wspólne starania przyniosły efekt, po czteroletniej absencji, SLD powróciło do pobierania poselskich diet. Nic więc dziwnego, że Andrzej Szejna jedyny świętokrzyski reprezentant Lewicy w Sejmie IX kadencji, podczas ogłaszania wyników exit poll ronił łzy szczęścia.
DEBIUTANCI, PO LATACH PRÓB
W nowym Sejmie niespodzianką był debiut 11 posłów Konfederacji Wolność i Niepodległość, ugrupowania zrzeszającego kilka środowisk skrajnie prawicowych. Po wielu bezskutecznych kampaniach wyborczych, ich działacze wyciągnęli wniosek, że jeśli ma się udać, to tylko razem, dzięki czemu połączone siły ugrupowań m.in. takich weteranów polskiej sceny politycznej jak Janusz Korwin-Mikke, czy Grzegorz Braun mają swoją reprezentację w Sejmie.
Dane PKW są bezlitosne i bezlitośnie odpowiadają na pytanie, kto wygrał wybory. Ponownie w 2019 roku była to Zjednoczona Prawica, pod szyldem PiS. Rządzące ugrupowanie utrzymało samodzielną większość w Sejmie, zwiększając stan posiadania w województwie świętokrzyskim. Także w Senacie, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego zdobyło najwięcej, bo 48 mandatów, jednak izba wyższa stała się redutą totalnej opozycji, która dzięki zawiązaniu tzw. „paktu senackiego” szczyci się uzbieraniem 51 senatorów. Formalnie jednak, sukces oznacza objęcie fotela marszałka senatu i danie możliwości opóźniania, bo nie blokowania procedowania nad ustawami, proponowanymi przeze Prawo i Sprawiedliwość.
PREZENT NA URODZINY – DO USA BEZ WIZ
W polityce zagranicznej olbrzymim sukcesem polskiej dyplomacji było zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych. Włączenie Polski do programu ruchu bezwizowego to „dowód wyjątkowych relacji między naszymi państwami” – podkreślał, resort bezpieczeństwa USA, w informacji dotyczącej tego doniosłego faktu. Tym bardziej symboliczny był termin od którego, rodacy mogą podróżować do USA bez żmudnych procedur, to 11 listopada, czyli dzień Święta Niepodległości. O zniesienie ruchu wizowego, rządy w Warszawie zabiegały od kilkudziesięciu lat, jednak wszelkie warunki udało się spełnić dopiero w 2019 roku, co tylko podkreśla i cementuje najlepsze od lat stosunki pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi.