To bardzo trudna akcja. Nie pamiętam, żeby do tej pory wybuch gazu tak destrukcyjnie zburzył budynek – powiedział w czwartek śląski komendant wojewódzki PSP nadbryg. Jacek Kleszczewski, odnosząc się do akcji po wybuchu gazu w Szczyrku, w którym zginęło osiem osób. Cały czas wierzyliśmy, że wśród poszukiwanych będą osoby żywe – dodał.
Podczas konferencji prasowej nadbryg. Jacek Kleszczewski przekazał w imieniu ratowników kondolencje bliskim ofiar.
– Adrenalina z ratowników zeszła, bo cały czas wierzyliśmy, że wśród potencjalnych poszukiwanych będą osoby żywe – powiedział komendant śląskiej straży pożarnej.
Poinformował, że teraz praca ratowników będzie prowadzona wolniej i na miejsce zdarzenia będzie mógł wjechać ciężki sprzęt.
– Nie ma prawdopodobieństwa, że uszkodzimy jakąś potencjalną ofiarę, czy doprowadzimy do innego zajścia – dodał.
Jak powiedział, nie pamięta, żeby jakiś wcześniejszy wybuch gazu „tak destrukcyjnie” zburzył budynek.
– To jest pierwszy raz, z którym się spotkałem, i myślę, że wielu ratowników nie spotkało się z taką sytuacją – ocenił.
Z kolei komendant wojewódzki policji w Katowicach nadinsp. Krzysztof Justyński poinformował, że na miejscu od wczoraj pracuje ponad 100 policjantów.
– Równolegle z czynnościami kolegów ze straży pożarnej prowadzimy czynności w zakresie niezbędnego zabezpieczenia dowodów w sprawie – powiedział.
Dodał, że na miejscu pracuje grupa policjantów z Komendy Wojewódzkiej w Katowicach wyspecjalizowana w takich sprawach.
Podkreślił, że praca policjantów pod nadzorem prokuratury jest „na mocno zaawansowanym etapie”.
– Póki co w tym zakresie nie będziemy udzielać informacji. Dopiero po wspólnym domknięciu pierwszego komunikatu razem z prokuraturą to, co będzie możliwe do przekazania na tym etapie, na pewno taką informację przekażemy – powiedział nadinspektor.
Do wybuchu domu jednorodzinnego w Szczyrku doszło w środę około godz. 18.30. Zginęło w nim osiem osób: cztery osoby dorosłe i czworo dzieci.