W ciągu ostatnich pięciu lat wydano w Krakowie pozwolenia na wycięcie ponad 40 tys. drzew. Liczba może być jednak jeszcze większa. Tymczasem przedstawiciele miasta chwalą się wielkimi planami zalesienia Krakowa do 2040 r. Do tego czasu posadzonych ma zostać 7 mln drzew. Szkopuł w tym, że – jak czytamy w Onecie – projekt opracowany przez urzędników został odesłany do dalszych analiz, ponieważ wiele wskazuje na to, że jest niezgodny z obowiązującymi planami zagospodarowania.
Na terenie Krakowa niemal codziennie dochodzi do wycinki co najmniej jednego drzewa. Drzewa są usuwane z powodu chorób, kolizji z inwestycjami, czy na wniosek osób prywatnych. Pod topór poszedł m.in. 200-letni dąb, który kolidował z budową Trasy Łagiewnickiej. W lesie Łęgowskim wycięto ponad 400 sztuk. Wycięto także około 200 drzew na Zakrzówku, w związku z planowanym przez urzędników parkiem.
Dziennikarze Onetu sprawdzili, ile pozwoleń na wycinkę drzew wydali przedstawiciele urzędu miasta w ostatnich pięciu latach. Okazuje się, że krakowski magistrat pozwolił od 2015 r. na wycięcie ponad 40 tys. drzew. Najwięcej decyzji wydano właśnie w 2015 r. – 15 864. Najmniej w 2019 r. – 4 150. Te liczby jednak nie oddają pełni skali. Powód? W 2017 r. przez pół roku obowiązywało tzw. „Lex Szyszko”. W praktyce oznaczało to, że mieszkańcy bez pytania urzędników o zgodę mogli wycinać drzewa. Dodatkowo prócz prezydenta Krakowa, zgodę na wycinkę może wydać także konserwator zabytków oraz marszałek województwa.
Dla porównania Zarząd Zieleni Miejskiej, odpowiedzialny za zieleń w Krakowie, posadził od 2015 r. 10 921 drzew. Tam, gdzie w wyniku inwestycji czy złego stanu drzew zniknął drzewostan, powinno się dokonać nasadzenia zastępczego. Nie zawsze tak się jednak dzieje. Z urzędniczych danych wynika, że od 2015 r. urząd nakazał dokonać 42 695 nasadzeń zastępczych. Ile z nich wykonano oraz ile sadzonek się przyjęło? Tego nie wiadomo.
Tymczasem przedstawiciele miasta chwalą się wielkimi planami zalesienia Krakowa do 2040 r. Do tego czasu posadzonych ma zostać 7 mln drzew. Ma to spowodować wzrost lesistości Krakowa z 4 do 8 proc. Dokument w tej sprawie został przygotowany przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie i zostać przegłosowany przez radę miasta w sierpniu tego roku. Tak się jednak nie stało.
Dlaczego? Projekt trzeba było odesłać do dalszych analiz, ponieważ był niezgodny z dokumentami planistycznymi. W miejscach przeznaczonych przez urzędników pod zabudowę, przedstawiciele ZZM chcieli zasadzić drzewa. To z kolei mogłoby spowodować, że magistrat musiałby wypłacić spore odszkodowania. Dokument o lesistości Krakowa został przeanalizowany i na środowej sesji (4.12) ma zostać poddany pod głosowanie.