Piłkarze ręczni PGE Vive Kielce w ostatnim tegorocznym meczu Ligi Mistrzów wygrali we własnej hali z Mieszkowem Brześć 30:24 (12:11) w 10. kolejce Ligi Mistrzów. To piąte zwycięstwo polskiego zespołu w tych rozgrywkach.
Wynik spotkania otworzył skutecznym rzutem z drugiej linii rozgrywający PGE Vive Kielce Branko Vujovic. W piątej minucie Ivana Pesica pokonał Władysław Kulesz i kielczanie wygrywali już 2:0. Nie zdeprymowało to jednak mistrza Białorusi, który odpowiedział czterema bramkami z rzędu. W dziewiątej minucie Andreasa Wolffa pokonał Aleksander Szkurinski i goście prowadzili 4:2. Po kolejnych czterech minutach Rosjanin trafił ponownie i było już 6:3 dla Mieszkowa.
Dopiero teraz kielczanie zaczęli grać lepiej. W 16. min. swoją trzecią bramkę zdobył Igor Karacic i przewaga rywali stopniała do jednego trafienia (6:7). Minutę później był już remis (Vujovic). W kolejnej akcji trafił ponownie Karacic i zespół z Kielc wyszedł na prowadzenie (8:7). W 21. min. ogromne brawa od kieleckiej publiczności zebrał Wolff, który wygrał pojedynek sam na sam ze Szkurinskim.
Gospodarze, mimo że nadal popełniali błędy w ataku, zdołali powiększyć prowadzenie (24. min. – 11:8, bramka Arcioma Karaleka). Końcówka pierwszej połowy, to znów nieskuteczna gra kielczan. Wykorzystał to mistrz Białorusi, który po bramce z karnego byłego zawodnika Vive Darko Djukica doprowadził do remisu (29. min. – 11:11). Tuż przed przerwą trafił jednak Daniel Dujszebajew i polska drużyna po 30 minutach wygrywała 12:11, ale do jej gry można było mieć sporo zastrzeżeń. Ekipa z Kielc prowadzenie zawdzięczała głównie świetnej postawie Wolffa, który obronił dziewięć rzutów zespołu z Brześcia.
Kolejną świetną interwencją niemiecki bramkarz popisał się w 34. min., zatrzymując Williama Accambray’a. Minutę później, w starciu z jednym rywali, ucierpiał Igor Karacic. Mistrz Białorusi, który w poprzedniej kolejce pokonał Vardar Skopje, chciał w Kielcach sprawić kolejną niespodziankę. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, a w głównych rolach występowali obaj bramkarze (Wolff i Pesic).
Dopiero w 47. min. Vive odskoczyło od rywali na dwie bramki (21:19 – Alex Dujszebajew). Chwilę wcześniej kolejny raz błysnął Wolff, który w kapitalnym stylu zatrzymał Simona Razgora, a następnie obronił rzut karny egzekwowany przez Djukica. Dwie minuty później na kieleckiej ławce zrobiło się trochę spokojniej (22:19 – Daniel Dujszebajew). Na osiem minut przed końcem, po trafieniu Blaza Janca, Vive wygrywało już 25:21.
Kielczanie nie dali sobie już odebrać ciężko wywalczonego, piątego zwycięstwa w rozgrywkach. Końcówka należała zdecydowanie do polskiej drużyny, która wygrała ostatecznie 30:24, a rywalom ochotę do gry zupełnie odebrał Wolff. To było ostatnie spotkanie kielczan w tym roku w Lidze Mistrzów. W kolejnym meczu, w lutym 2020 roku, Vive zagra na wyjeździe z francuskim Montpellier HB.
KOMENTARZE:
– Z Brześciem zawsze łatwej jest nam na wyjeździe, niż u siebie – zdradził Krzysztof Lijewski.
– Dużo leży w głowie. To taka psychologiczna gra. Wygrywasz na ciężkim terenie, na Białorusi, natomiast oni przyjeżdżają do nas bez jakiegoś większego ciśnienia, a my chcemy zbierać punkty w każdym meczu i to my byliśmy pod ścianą – zdradza rozgrywający mistrzów Polski.
– Bardziej walczyliśmy z sobą niż z przeciwnikiem. Na szczęście pod koniec Andreas Wolff pokazał po raz kolejny, że jest światowej klasy zawodnikiem i pchnął w zespół pozytywnego ducha – dodał popularny „Lijek”.
– Trudny mecz. To jest Liga Mistrzów. Tutaj nie ma żadnego łatwego przeciwnika – mówił Alex Dujszebajew.
– Brześć zagrał dzisiaj fajne zawody. My walczyliśmy. Super zagraliśmy w drugiej odsłonie, to nam dało korzystną różnicę i wygraliśmy – cieszył się kielecki szczypiornista.
PGE Vive Kielce – Mieszkow Brześć 30:24 (12:11)
PGE Vive Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki, Miłosz Wałach – Blaz Janc 7, Branko Vujovic 6, Igor Karacic 4, Arciom Karalek 4, Daniel Dujszebajew 3, Władysław Kulesz 3, Alex Dujszebajew 2, Julen Aginagalde 1, Doruk Pehlivan, Krzysztof Lijewski, Mariusz Jurkiewicz, Angel Fernandez Perez, Romaric Guillo.
Mieszkow Brześć: Ivan Pesic, Ivan Mackiewicz – William Accambray 6, Darko Djukic 5, Aleksander Szkurinski 4, Sandro Obranovic 3, Marko Panic 2, Jaka Malus 2, Nikita Waliupow 1, Simon Razgor 1, Branko Kankaras, Daniel Andrejew, Andrej Jurynok, Nemanja Obradovic, Maksim Baranow, Arciom Selwasiuk.
Karne minuty: PGE Vive – 12 min. Mieszkow – 8 min. Sędziowali: Mirza Kurtagic i Mattias Wetterwik (Szwecja). Widzów: 4 000.