Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie Renata Tomusiak jest przekonana, że naprawa uszkodzonych kolektorów odprowadzających ścieki z lewobrzeżnej części miasta do oczyszczalni „Czajka” zostanie zakończona przed 15 listopada. W czwartek podczas posiedzenia Rady Warszawy przedstawiła informacje na temat prac.
– Mam nadzieję, że (…) do 15 listopada prace zostaną zakończone i układ przesyłowy uruchomiony – powiedziała podczas posiedzenia Rady Warszawy prezes Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Renata Tomusiak. Oceniła, że dwa kolektory, które zostały uszkodzone w wyniku awarii pod koniec sierpnia są niemal naprawione. Wyjaśniła, że położono już 106 m i 60 cm stalowych rur, które zastąpiły fragmenty popsutych kolektorów. Obecnie przeprowadzane są próby ciśnieniowe. – Mam nadzieje, że wyniki będą pozytywne i 15 listopada układ przesyłowy zostanie uruchomiony – powiedziała Tomusiak.
Bez podwyżki ceny wody
Prezes MPWiK przypomniała, że sama naprawa kolektorów będzie kosztowała ponad 30 mln zł. Przyznała, że przedsiębiorstwo będzie musiało ponadto zapłacić Państwowemu Gospodarstwu Wodnemu Wody Polskie za zrzut ścieków. Nie powiedziała, jaka będzie to kwota. – Złożyliśmy sprawozdanie i oczekujemy na naliczenie podwyższonych opłat – oznajmiła.
Zapewniła, że koszty związane z naprawą i podwyższonymi opłatami nie przełożą się na wzrost cen dla mieszkańców Warszawy za wodę i ścieki.
Pytana przez radnych opozycji o przyczyny awarii Tomusiak odpowiedziała, że wstępne ekspertyzy wskazują na to, że była to wada materiałowa lub wykonawcza. – Nie ma powodów, aby naszych pracowników obciążać za tę awarię – podkreśliła.
Przyczyny awarii
W jej ocenie z podobnych powodów miało dojść do uszkodzenia rekuperatorów, czyli wymienników ciepła, co skutkowało wyłączeniem z eksploatacji dwóch linii Stacji Termicznej Utylizacji Osadów Ściekowych w oczyszczalni „Czajka”.
Rekuperatory od czasu montażu uległy awarii trzy razy. W ocenie MPWiK przyczyną tego nie było nieodpowiednie użytkowanie. Poinformowała, że innego zdania są przedstawiciele firmy, która realizowała inwestycję. Dlatego odmówiła ona – w ostatnim przypadku – naprawy gwarancyjnej. Dlatego – jak wskazała prezes Tomusiak – MPWiK wystąpi wobec wykonawcy na drogę sadową i będzie domagało się odszkodowania.
Skąd pieniądze?
Obecnie naprawiana jest pierwsza linia w STUOŚ. Prace mają zakończyć się w drugiej połowie grudnia. Po uruchomieniu linia ta ma spalać 85 proc. odpadów z „Czajki”. Tomusiak zapewniła, że MPWiK uzyskało na naprawę środki z kredytu bankowego, który ma spłacić za środków uzyskanych z kar umownych, jakie naliczyło wykonawcy. Chodzi o sumę 5 mln euro. Ponadto poinformowała, że firma będzie się ubiegała o wypłatę odszkodowania od ubezpieczyciela.