Po dwóch tygodniach bycia „czerwoną latarnią” rozgrywek PKO Ekstraklasy, Korona awansowała na przedostatnie miejsce w tabeli. Kielczanie dopisali do swojego konta trzy punkty po zwycięstwie 1:0 na „Suzuki Arenie” z Zagłębiem Lubin i wyprzedzili Arkę Gdynia, która przegrała przed własną publicznością 0:1 z Legią Warszawa.
Piłkarze Korony, którzy dopiero trzeci raz w tym sezonie cieszyli się z wygranej, rundę jesienną zakończą w niedzielę 10 listopada meczem z Lechem. W Poznaniu nie będzie mógł zagrać, pauzujący za żółte kartki, pomocnik Jakub Żubrowski.
Pokonanie Zagłębia może być dla kielczan impulsem, który pozwoli na wyjście z kryzysu i uwierzenie we własne umiejętności. Oby nie było jednak tak, jak po zwycięstwie ze Śląskiem Wrocław, kiedy przyszły trzy kolejne ligowe porażki.
– Z jednej strony musimy ten mecz pamiętać, wyciągnąć z niego wnioski, rozwijać się i iść do przodu. Z drugiej trzeba o nim zapomnieć i od wtorku wziąć się do ciężkiej pracy – stwierdził trener Mirosław Smyła.
– W niedzielę czeka nas ultra ciężkie spotkanie z Lechem i też trzeba pokazać się z dobrej strony. Żeby nie było znowu mówienia o kieleckiej jaskółce. Szkoda, że będący w dobrej dyspozycji Żubrowski nie będzie mógł w Poznaniu zagrać, ale musimy sobie jakoś radzić – dodał kielecki szkoleniowiec.
Korona rozegrała na stadionie przy Bułgarskiej w Poznaniu piętnaście meczów ligowych, z których wygrała jeden, trzy zremisowała i jedenaście przegrała. Jedyne zwycięstwo kielczanie odnieśli w kwietniu 2018 roku. „Żółto – czerwoni” pokonali wówczas Lecha 1:0, po golu Sanela Kapidžića.