Chmary czerwono-czarnych, niekiedy też żółtych owadów, od kilku dni są prawdziwą plagą w Kielcach i okolicach. To biedronki azjatyckie, inwazyjne owady, które od ponad 10 lat żyją też w Polsce.
Piotr Sołkiewicz z Centrum Edukacji Entomologicznej w Chrustach niedaleko Zagnańska mówi wprost, biedronka azjatycka to szkodnik groźny dla naszych rodzimych gatunków, a niekiedy nawet dla ludzi. Jest też bardzo żarłoczna.
– Ponieważ jest to biedronka niebywale agresywna, zjada bardzo dużo mszyc, ale pożera też jaja i larwy innych owadów, w tym naszych rodzimych biedronek. W Ameryce Północnej doprowadziła do tego, że tamtejsza biedronka dwukropka znalazła się na krawędzi wymarcia – mówi Piotr Sołkiewicz.
Jesienią biedronki azjatyckie szukają schronienia na zimę. Zbierają się w duże grupy i czasami wlatują do mieszkań i pomieszczeń gospodarczych. Może się zdarzyć, że zaatakują wówczas ludzi.
– Biedronka jest bardzo mała, więc to ugryzienie nie będzie miało jakichś strasznych skutków. Ale trzeba pamiętać, że jest to drapieżnik i ma ostre żuwaczki. Ugryzienie przypomina ukłucie igły. Najczęściej zdarzają się jesienią, kiedy biedronki azjatyckie zbierają się w grupy. Owady są wtedy pobudzone – informuje Piotr Sołkiewicz.
Zagrożone biedronki azjatyckie wydzielają też płyny limfatyczne, które mogą powodować podrażnienia u alergików. Ale nawet u ludzi nieuczulonych, jeśli dostaną się do ran zadanych przez owady, działają drażniąco. – Poza tym te płyny limfatyczne zostawiają brzydkie, brązowe plamy na ścianach, czy meblach – dodaje entomolog.
Biedronki azjatyckie mają różne kolory i niektóre z nich bardzo trudno odróżnić od naszej rodzimej biedronki siedmiokropki. Są jednak nieco większe i bardziej okrągłe.