W Kielcach upamiętniono osiemdziesięciu żołnierzy, którzy w pierwszych dniach września 1939 roku bronili Westerplatte. Tablica upamiętniająca Żołnierzy 2. Dywizji Piechoty Legionów Wojska Polskiego z Kielc została umieszczona przy wejściu do Wojewódzkiego Domu Kultury.
W asyście władz miasta, rządu i przedstawicieli parlamentu odsłonili ją potomkowie czterech Westerplatczyków. Odczytano też 79 nazwisk żołnierzy, które dotąd udało się ustalić. Trwają analizy, które mają potwierdzić tożsamość osiemdziesiątego z nich.
Naczelnik kieleckiej delegatury IPN w Kielcach Dorota Koczwańska-Kalita podkreśla, że odsłonięcie tablicy to historyczna chwila.
– Na Westerplatte, które jest symbolem naszej waleczności, obrony honoru i poświęcenia żołnierza byli kielczanie. Ich upamiętnienie powinno być dziś dla kielczan powodem do dumy – dodała naczelnik.
Związek obrońców Westerplatte z Kielcami podkreślił też Piotr Wawrzyk, wiceminister Spraw Zagranicznych.
– Duża część obrońców Westerplatte to byli właśnie żołnierze jednostki stacjonującej w Kielcach. Trochę szkoda, że przez tyle lat nie potrafiliśmy tego docenić – powiedział wiceminister.
Grażyna Łuczyńska-Cyrsoń jest córką walczącego pod Westerplatte Edwarda Łuczyńskiego, który pochodził ze Szczecna.
– Bardzo dużo opowiadał, właściwie całe nasze życie toczyło się wokół Westerplatte. Byliśmy na każdych uroczystościach 1 września. Kiedy rodzina przyjeżdżała z Kielc lub Warszawy, to pierwsze kroki zawsze kierowali wraz z tatą na Westerplatte, gdzie słuchali jego wspomnień – mówi Grażyna Łuczyńska-Cyrsoń.
Andrzej Domoń, syn Władysława Domonia wspomina, że po wojnie Westerplatczycy bardzo często spotykali się w ich domu i opowiadali o 1939 roku. Jego tata wspominał różne wydarzenia z obrony Westerplatte.
– Był zastępcą dowódcy wartowni nr 2. Wspominał np. moment, kiedy bomba trafiła w tę wartownię i zasypało ich tak, że nie mieli drogi ucieczki. Jednak kolejna bomba odblokowała wyjście. Z mamą i ojcem jeździliśmy na Westerplatte, byłem uczestnikiem wszystkich zjazdów – mówił Andrzej Domoń.
Westerplatte bronił też Julian Rejmer, dziadek Komendanta Chorągwi Kieleckiej ZHP Tomasza Rejmera.
– Jako dziecko pamiętam, jak opowiadano o udziale dziadka w tej bitwie, ale z perspektywy lat widzę, że to były treści w kanonie kultu tworzonego w latach 60. i 70. XX wieku. O tym, co naprawdę się tam działo dziadek milczał. Był wycofanym człowiekiem. Sytuacja, w której z każdej strony spadają na ciebie pociski i umierają twoi koledzy, z pewnością była dla nich traumą do końca życia. Po ucieczce z obozu jenieckiego dziadek walczył jeszcze z partyzanckim oddziałem „Gryfa”, jednak to Westerplatte spowodowało w jego duszy największą rysę – mówi Tomasz Rejmer.
6 września o 16.45 Wojewódzki Dom Kultury przeprowadzi dla chętnych dydaktyczną grę terenową przybliżającą bitwę o Westerplatte. Tego samego dnia zostanie też otwarta wystawa pokazująca m.in. Westerplatczyków.