Na polach pomiędzy Kociną a Krzczonowem w gminie Opatowiec odnaleziono w sobotę kolejne szczątki brytyjskiego samolotu Liberator, który w czasie II wojny światowej rozbił się podchodząc do lądowania. Przedstawiciele lokalnego komitetu społecznego oraz członkowie Stowarzyszenia „Wizna 1939” natrafili nie tylko na trzeci, ale i na czwarty, ostatni silnik alianckiego bombowca.
Adam Jarkiewicz, członek komitetu powiedział Radiu Kielce, że udało się odnaleźć również zdecydowanie więcej części wraku samolotu, niż przy pierwszej czy drugiej turze poszukiwań.
– Mamy skrzynię korbowodową z częściami cylindrów. Znaleźliśmy też cały moduł mocowania śmigieł do tego silnika oraz elementy znajdujące się z tyłu silnika typu prądnice oraz elementy z przekładni zębatej – mówi Adam Jarkiewicz.
Jak zaznaczył, zarówno przedstawiciele komitetu lotników, jak i Stowarzyszenie „Wizna 1939” mają pewien niedosyt. Dodał, że oprócz silników chcieliby jeszcze natrafić na część kadłubową, poszycia całego samolotu oraz elementu podwozia.
– Bylibyśmy usatysfakcjonowani gdybyśmy znaleźli część ogonową, na której znajduje się napis nazwy samolotu, czyli Ew-250L – zaznacza.
– Taką rewelacją jest to, że do tej pory dysponowaliśmy wiedzą, że w zasobnikach znajdowała się tylko amunicja i części pozostałych medykamentów. Dziś natrafiliśmy na kierownicę z pojazdu na kształt motorynki, która najprawdopodobniej była zrzucana dla żołnierzy AK do szybkiego przemieszczania się z tymi zasobnikami – zaznacza Adam Jarkiewicz.
Z inicjatywy komitetu upamiętnienia lotników najprawdopodobniej w październiku przyszłego roku ma zostać wydana książka o Liberatorze, której autorem będzie Wojciech Krajewski, kustosz Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Ciekawostką jest fakt, że ten samolot wykonał około 27 misji, z czego jedna była do Polski, zaś pozostałe realizowane były na Pacyfiku.
Od katastrofy, w której Niemcy zestrzelili brytyjskiego Liberatora, minęło już ponad 70 lat. Do tego tragicznego w skutkach lotu, w którym zginęło aż siedmiu lotników alianckich, doszło 16 października 1944 roku, około godziny 21.00. Dzięki pomocy Stanisława Widłaka z Armii Krajowej z oddziału 106. dywizji AK zlokalizowanej w Kocinie oraz dzięki rodzinie państwa Jańców udało się uratować tylko jedną osobę z ośmioosobowej załogi 34. dywizjonu SAAF. To 24-letni sierżant Roland Pither.
W ubiegłym roku przy kościele w Kocinie stanął pomnik upamiętniający angielskich lotników.