350 piechurów oraz 19 ułanów na koniach pokonało pierwsze 30 kilometrów marszu „Kadrówki”, którzy dziś przemierza trasę ze Słomnik do Miechowa.
Miechów jest związany z najsłynniejszą klaczą w Polsce, czyli Kasztanką Józefa Piłsudskiego. Legendarnego konia podarowano dowódcy I Kompanii Kadrowej na miechowskim Rynku 9 sierpnia 1914 roku. Z tej okazji w ubiegłym roku na jednym z budynków została odsłonięta tablica pamiątkowa przedstawiająca marszałka na koniu.
Jak co roku w „Kadrówce” uczestniczą brygady konne: Krakowski Szwadron Ułanów im. Józefa Piłsudskiego i Ułani w barwach 27 Pułku Ułanów. Ich trasa, głównie ze względu na noclegi jest inna niż piechurów. Jadą głównie lasami i polami. Tej nocy nocowali na stadionie Ludowego Klubu Sportowego w Prandocinie.
Przed wyruszeniem w trasę brygady zostały pobłogosławione przez proboszcza lokalnej parafii.
Dla Leszka Marcinkiewicza z patrolu konnego im. Władysława Beliny-Prażmowskiego, uczestnictwo w marszu jest obowiązkowe i stanowi integralną część tradycji związanej z I Kompanią Kadrową. Dodaje, że konie są dobrze przygotowane do przejścia całej drogi. Wcześniej były trenowane pod kątem dłuższych dystansów i trudnych warunków pogodowych.
– Chcemy kontynuować ułańską tradycję legionów Piłsudskiego. Gdy myśli się o legionach, to naturalnym skojarzeniem jest kawaleria. Nasze konie przygotowywane są do wyprawy na długo przed „Kadrówką”. Uczestniczą w rajdach i dłuższych biegach, aby były dobrze zahartowane. Jak do tej pory nie zdarzyły się żadne poważniejsze wypadki. Żaden nie okulał, ani nie złamał nogi, więc można powiedzieć, że spisują się na „szóstkę” – mówi.
Konie, choć przy każdym postoju jedzą trawę rosnącą przy drogach i na polanach, to ich podstawowym wyżywieniem jest codziennie dowożony owies i siano.
Dziś Kadrówka o 14.00 dotrze na miechowski Rynek, gdzie uczestnicy spotkają się z mieszkańcami.
Jutro czeka ich najdłuższy, 30-kilometrowy odcinek z Miechowa do Wodzisławia.