W 3. kolejce piłkarskiej ekstraklasy Arka Gdynia zremisowała na własnym stadionie z Koroną Kielce 1:1 (0:1). Gdynianie zdobyli pierwszą bramkę oraz wywalczyli inauguracyjny punkt w tym sezonie. Było to emocjonujące i prowadzone w niezłym tempie spotkanie.
Od początku zaatakowali zawodnicy Korony. W 9. minucie po zagranie Marcina Cebuli bliski szczęścia był Michal Papadopulos. 120 sekund później Czech miał jeszcze lepszą sytuację, ale z sześciu metrów nie trafił do siatki. Z kolei w 16. minucie bramkę dla gdynian powinien zdobyć Michał Nalepa, jednak po zagraniu Fabiana Serrarensa fatalnie spudłował.
Tymczasem w 18. minucie goście, po składnej akcji, ale także przy biernej postawie obrońców rywali, objęli prowadzenie. Papadopulos podał z lewego skrzydła do Mateja Pućko, który odegrał na środek pola karnego do Jakuba Żubrowskiego, a środkowy pomocnik Korony pokonał Pavelsa Steinborsa.
Gospodarze mieli sporo sytuacji, aby jeszcze w pierwszej połowie doprowadzić do remisu. W 26. minucie Adam Deja trafił w zewnętrzną cześć słupka, a za chwilę strzały Nabila Aankoura i Adama Marciniaka zostały zablokowane. W 31. minucie Serrarens uderzył tuż obok słupka, ale najlepszą okazję holenderski napastnik zmarnował pięć minut później, kiedy z sześciu metrów posłał piłkę nad pustą bramką.
Przed przerwą kielczanie mogli podwyższyć prowadzenie, ale głównie za sprawą prawego obrońcy rywali Damiana Zbozienia, po którego główce piłka trafiła w poprzeczkę bramki Arki.
Po wznowieniu gry gospodarze szybko wyrównali stan rywalizacji – w 51. minucie pięknym uderzeniem z 30 metrów popisał się Deja. Było to jednocześnie pierwsze trafienie żółto-niebieskich w tym sezonie.
W 75. minucie Deja efektownym strzałem, z równie imponującej odległości jak poprzednio, mógł dać swojemu zespołowi prowadzenie, jednak tym razem posłał piłkę z rzutu wolnego w słupek. W końcówce gdynianie osiągnęli wyraźną przewagę, ale zabrakło im precyzji przy ostatnim podaniu i wynik nie zmienił się.
Komentarze po meczu:
Gino Lettieri (trener Korony): „W pierwszej połowie zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze. Graliśmy fajną piłkę, szybko i ofensywnie. Dość szybko zdobyliśmy bramkę, ale mieliśmy więcej dogodnych sytuacji. Okazji do strzelenia goli nie wykorzystali jednak Pućko i Papadopulos. Mogę podsumować, że pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Kiedy Arka wyrównała na 1:1, straciliśmy kontrolę nad meczem, którą mieliśmy w pierwszej połowie. Gospodarze zaczęli dominować, a my słabo graliśmy w środku pola. Traciliśmy bardzo dużo piłek, oddawaliśmy wciąż inicjatywę i zapraszaliśmy rywali, aby pokazali co potrafią na własnym stadionie.
– Trzeba jednak przyznać, że rezultat 1:1 jest sprawiedliwym wynikiem. My byliśmy lepsi w pierwszej połowie, a gdynianie po przerwie. Patrząc obiektywnie, ten wynik powinien zadowalać i nas i Arkę. Muszę też pochwalić trenera gdynian za to, co zrobił ze swoim zespołem. Pamiętam jak wyglądała gra Arki w poprzednim sezonie i widzę jak prezentuje się obecnie. To co z niego wykrzesał, zasługuje na wielkie gratulacje. Jeśli gdynianie będą grali w kolejnych spotkaniach tak jak z nami, niewiele drużyn wyjedzie stąd z trzema punktami”.
Jacek Zieliński (trener Arki): „Z jednej strony możemy powiedzieć, że mamy pierwszy punkt i pierwszą bramkę, ale z drugiej odczuwamy spory niedosyt. Szkoda tego meczu, bo gdybyśmy w końcówce zachowali więcej zimnej głowy i spokoju, dodali także więcej jakości, to prawdopodobnie byśmy to spotkanie wygrali. A tak mamy punkt i jest przełamanie. To był kolejny mecz, może nie w pełnym wymiarze, ale sporymi fragmentami, w którym widać, że zrobiliśmy krok do przodu, powoli się podnosimy i wychodzimy z marazmu. Dużo nam jeszcze brakuje, żeby powiedzieć, że wszystko jest na dobrej drodze, ale słowa uznania dla chłopaków. Nie szło nam, przeżywaliśmy ciężkie momenty, ale wytrzymaliśmy je i odrobiliśmy straty. Do odniesienia zwycięstwo trochę nam jednak zabrakło”.