Kolejny ul pojawił się w Kielcach. Tym razem do jednego z kieleckich hoteli dowiózł go… łazik marsjański. – Na inną planetę też trzeba byłoby zawieźć ule, by zapewnić ludziom życie – mówił organizator akcji Krzysztof Antoszewski.
Na dachach kieleckich budynków zainstalowano już 15 uli. Ostatni z nich przewieźli studenci Politechniki Świętokrzyskiej, na znanym już na całym świecie łaziku. Jego podróż rozpoczęła się przy pomniku Henryka Sienkiewicza, a zakończyła na ostatnim piętrze Grand Hotelu. Łazikowi udało się pokonać większość hotelowych schodów, ale wejście na dach było dla niego zbyt wąskie.
– W tym zadaniu nie był jeszcze sprawdzany – mówi Kamil Borycki z zespołu Impuls Politechniki Świętokrzyskiej.
– Do takiej misji nie był projektowany, ale potrafi przewozić przedmioty o dużej objętości i sporym ciężarze. Ma być prawą ręką człowieka, dlatego pewnie poradziłby sobie z przewozem uli na Marsie. Przydałby się, bo w końcu pszczoły są potrzebne środowisku – mówi.
Nie innego zdania jest Krzysztof Antoszewski, koordynator projektu „Pszczoły w mieście”, który uważa, że nowoczesne technologie należy wykorzystywać do ochrony środowiska.
– Drużyna z politechniki trenuje wszystkie możliwe warianty, które mogą spotkać ją na Marsie. Żeby na tej planecie mogło istnieć życie, muszą pojawić się na niej ule, które będą podstawą funkcjonowania nowego ekosystemu – mówi organizator akcji.
Krzysztof Antoszewski twierdzi, że pszczoły dobrze czują się w mieście, a ich obecność sprzyja bioróżnorodności i zwiększeniu zieleni.