Piękne regionalne stroje, wspaniałe głosy, dopracowana w najmniejszym nawet stopniu choreografia oraz tradycyjne utwory, które znają niemal wszyscy. Tak w skrócie można powiedzieć o Zespole Pieśni i Tańca Mazowsze, który wystąpił wieczorem, drugiego dnia Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego imienia Krystyny Jamroz.
Publiczność zgromadzona w hali Powiatowego Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Busku była świadkiem debiutu nowego solisty, ale też pożegnania wieloletniego tancerza.
Każdy występ Mazowsza to niezwykłe widowisko. W niedzielę na scenie pojawiło się ponad 80 osób. Oprócz nich do Buska przyjechała licząca ponad 30 osób orkiestra. Artyści przebierali się kilkanaście razy, mając na każdą metamorfozę zaledwie kilka minut. Ale ten pośpiech dyktował tempo działań tylko za kulisami, bo na scenie wszystko odbywało się pod dyktando najpiękniejszych polskich pieśni i tańców z polonezem, krakowiakiem, oberkiem i mazurem na czele.
Publiczność była oczarowana i wzruszona występem. Lucyna Wojnowska powiedziała, że dla Polaków obecność na takim koncercie to wielkie przeżycie.
– Mazowsze tańczy i śpiewa od gór po Bałtyk, i od wschodu po zachód, i w tym wszystkim właściwie jest wyrażone to piękno, bo to przecież i taniec, i śpiew, a przede wszystkim uśmiech, którego nam, Polakom, tak naprawdę na co dzień brakuje. Więc cieszmy się każdą chwilą spędzoną nie tylko z zespołem Mazowsze, ale i ze światem artystycznym, bo to ubogaca naszą duszę – zaznaczyła.
Wrażeń nie zepsuła nawet chwilowa przerwa, spowodowana problemami z prądem. Sprzęt nie wytrzymał upalnej temperatury, jaka w niedzielę panowała.
Jednak ten wieczór był szczególny nie tylko dla buskiej widowni, ale też dla samego Mazowsza. Był to ich ostatni koncert po udanym sezonie artystycznym, tuż przed przerwą urlopową.
– Wyjątkowo kończymy, w wyjątkowym miejscu – mówiła Wioletta Milczuk, kierownik baletu.
– Cieszymy się, że właśnie tu, w Busku-Zdroju, w mieście sanatoryjno-wypoczynkowym. Zawsze ten ostatni koncert ma taką niezwykłą energię przez to, że zespół wie, że już za chwilę będą mogli odpocząć, bo ten odpoczynek po całym sezonie jest bardzo potrzebny i zasłużony. A jeżeli przytrafiają się jeszcze jakieś niezwykłe wydarzenia, jak debiuty czy pożegnania, to te koncerty nabierają szczególnego wymiaru – dodaje.
Tym razem tak właśnie było. Z Mazowszem pożegnał się Norbert Kurdziel, który przez 15 lat był częścią baletu. Buska publiczność była też świadkiem debiutu Łukasza Karaudy, który jako pierwszy solista zasilił szeregi Mazowsza. Zadebiutował w kultowej roli „Furmana”. Artysta ten ma na swoim koncie liczne nagrody oraz występy na wielu scenach operowych. Współpracuje z Teatrem Wielkim w Warszawie.
– Taka jest scena – przyznaje Wioletta Milczuk.
– Cieszymy się, kiedy ktoś debiutuje, przykro nam, kiedy ktoś z różnych przyczyn odchodzi, ale to jest wpisane w życie artysty i trzeba się z tym pogodzić i trzeba do tego dojrzeć. My, jak ta wielka rodzina, chętnie witamy nowe osoby, ale też czule żegnamy tych, którzy od nas odchodzą, tak jak mieli państwo okazję zobaczyć – dodaje.
Także dziś organizatorzy Festiwalu imienia Krystyny Jamroz zaproponują słuchaczom „lżejszą” muzykę. O godzinie 20, w Buskim Samorządowym Centrum Kultury wystąpi Alicja Majewska. Towarzyszyć jej będą Włodzimierz Korcz i Warsaw Opera Quartet.
A co jeszcze w programie na poniedziałek? Miłośnicy pięknych głosów będą mogli spotkać się z kolejną osobowością świata opery, tenorem Adamem Zdunikowskim. Kawiarenka festiwalowa rozpocznie się o godzinie 16.30 w pensjonacie Sanato w Busku-Zdroju. Z kolei godzinie 18 w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny zabrzmi „Stabat Mater” Pergolesiego. Wystąpią: Narodowa Akademicka Orkiestra Kameralna Wirtuozi Lwowa z Iwoną Sochą sopranem, Anną Borucką – mezzosopranem i tenorem Adamem Zdunikowskim.