Barszcz Sosnowskiego to niebezpieczna roślina, bowiem wydzielane przez nią olejki eteryczne mogą poparzyć osobę, która przechodzi obok. Groźna jest podczas upałów. W całym województwie gminy starają się wyplenić barszcz Sosnowskiego.
Jak informuje Wacław Szarek, burmistrz Sędziszowa walka z tą niebezpieczną rośliną trwała wiele lat i długo nie przynosiła rezultatów. Dopiero w 2016 roku, kiedy gmina otrzymała prawie 110 tysięcy złotych dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na likwidację barszczu nazywanego potocznie „zemstą Stalina”, prawie udało się wyplenić groźny chwast.
Jak tłumaczy burmistrz, na ponad pięciu hektarach prowadzone są chemiczne opryski, a pozostałości rośliny są wykopywane. – Na dziś efekty są bardzo dobre – zapewnia Wacław Szarek.
Barszcz Sosnowskiego w Sędziszowie najczęściej spotykany był wokół zalewu, w pobliżu rynku, czyli przy ulicach Partyzantów, Bąkowskiej, Jędrzejowskiej oraz na polach byłego PGR, czyli przy ulicach Dworcowej, Klonowej i Wodzisławskiej.
Do gminy Sędziszów barszcz Sosnowskiego sprowadzony został w czasach PRL. Miał być paszą dla bydła, ale nie sprawdził się w tej roli.
Z groźnym chwastem od lat walczą również mieszkańcy Szarbkowa, w gminie Pińczów. Danuta Sobczyk, sołtys Szarbkowa przyznaje, że problem wciąż istnieje, ale jego skala jest znacznie mniejsza niż jeszcze kilka lat temu. Obecnie na terenie Szarbkowa nadal występują pojedyncze przypadki rosnącej rośliny. Najczęściej spotyka się je przy drodze prowadzącej do Pińczowa. Jedne są mniejsze, drugie liczą ponad metry.
– Mieliśmy duży problem, jednak zarówno samorząd gminny, jak i sami mieszkańcy częściowo uporali się z tym chwastem. Częstotliwość występowania rośliny na terenie naszej miejscowości zmniejszyła się do 10 procent w porównaniu do tego, co było dwa, trzy lata temu – mówi Danuta Sobczyk.
Barszcz Sosnowskiego jest sukcesywnie wycinany, ale jak twierdzą mieszkańcy Szarbkowa, ciągle odrasta.
– Gdybym tego nie kosił, z pewnością nasiona tej rośliny rozprzestrzeniłyby się po okolicy. Dawniej hodowano to na paszę. Mimo iż gospodarze zaprzestali uprawy, nasiona zostały. Sami ludzie to sprowadzili i tak zostało do dziś – mówi jeden z mieszkańców.
Alina Pełka, zastępca naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Mieniem pińczowskiego ratusza, informuje że od trzech lat samorząd gminny stara się usuwać te rośliny.
– Będziemy robić wszystko, żeby je wyeliminować, poprzez koszenie i pryskanie. Najlepiej jednak podejmować takie działania wczesną wiosną. Chociaż tak naprawdę, nasiona barszczu Sosnowskiego mogą w ziemi przetrwać nawet do sześciu lat i następnie wykiełkować – zaznacza Alina Pełka.
Zgłoszenia o rosnącym Barszczu Sosnowskiego odnotowano również w Pińczowie przy ulicy Zachodniej, czy przy drodze powiatowej na odcinku Bogucice – Gacki.
W gminie Chęciny od lat trwa nierówna walka z barszczem Sosnowskiego, wyjątkowo niebezpiecznym chwastem, rosnącym dziko na terenie całego regionu. W Chęcinach najwięcej miejsc z tą rośliną można spotkać na szlaku prowadzącym z miasta na górę Zelejową, ale zdarzają się również przypadki, że rośnie on w ogródkach i przy drogach.
Jak mówi Mariusz Nowak, zastępca burmistrza Chęcin, gmina co roku wynajmuje firmę, która zajmuje się jego usuwaniem. Zaznacza przy tym, że całkowita likwidacja barszczu Sosnowskiego, ze względu na agresywną naturę rośliny, jest prawie niemożliwa, a chwast odrasta nawet po całkowitym wyjałowieniu gleby.
Władze Chęcin apelują do mieszkańców, aby całkowicie omijać miejsca jego występowania, a w przypadku znalezienia go na swojej posesji niezwłocznie poinformować o tym służby miejskie lub gminne.
Barszcz Sosnowskiego rośnie w okresie letnim, a kwitnienie rozpoczyna w maju. Z wyglądu przypomina typową roślinę selerowatą, ale może osiągnąć nawet cztery metry wysokości. Kontakt z nią zagraża zdrowiu i życiu. Bolesne bąble i zmiany skórne może wywołać nawet zbliżenie się do rośliny. Oprócz tego barszcz powoduje degradację, a niekiedy całkowite wyjałowienie środowiska przyrodniczego.
Na terenie powiatów ostrowieckiego i opatowskiego roślina występuje najczęściej w miejscach niezagospodarowanych. Barszcz Sosnowskiego notowany był na terenie gminy Bodzechów, jednak wójt Jerzy Murzyn informuje, że w tym roku jeszcze nie wpłynęły zgłoszenia o tej niebezpiecznej roślinie. Jeśli się pojawią, gmina wyśle ekipę, która mechanicznie usunie roślinę. Nie używa się tutaj żadnych środków chemicznych.
– Mieszkańcy w większości radzą sobie sami, jeśli ktoś nie potrafi lub się boi, informuje nas, a my wysyłamy ekipę, która wykopie roślinę i zniszczy – mówi wójt Jerzy Murzyn.
Z kolei gminy Opatów i Lipnik mają w budżecie zabezpieczone pieniądze na usuwanie barszczu Sosnowskiego. Samorządy dostają też dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Najwięcej barszczu rośnie na terenie gminy Lipnik. Pojawia się w Malicach Kościelnych, wzdłuż rzeki Opatówki, w Męczennicach, Międzygórzu, przy drodze krajowej 9 i 77 w Lipniku i Włostowie. Jak podkreśla wójt Andrzej Grządziel, w ubiegłym roku na walkę z barszczem wydano około 60 tysięcy złotych.
– W tym roku prace będą kontynuowane. Najpierw informujemy mieszkańców danych posesji gdzie i co będziemy robić. Niszczymy barszcz w sposób chemiczny za pomocą herbicydów oraz mechanicznie. Robi to firma zewnętrzna – mówi Andrzej Grządziel. Jak dodaje, sam zidentyfikował barszcz przy drodze krajowej i zapowiada, że zapłaci za usunięcie rośliny z gminnych pieniędzy.
Z kolei w gminie Baćkowice barszcz Sosnowskiego pojawia się w śladowych ilościach. Jak mówi wójt Marian Partyka, wykorzystywane są wszystkie metody, aby usunąć niepożądaną roślinę.
– Pryskamy lub wykopujemy, zależy jak duża jest i ile jej w danym miejscu występuje Ale u nas nie ma większego problemu z barszczem, bo wszystkie ziemie są zagospodarowane, nie ma odłogów – zapewnia Marian Partyka.
Na terenie gminy Ostrowiec Świętokrzyski od kilku lat nie ma problemu z tą rośliną.
Barszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu. Wydzielany przez nią sok po kontakcie ze skórą człowieka jest niebezpieczny. Powoduje rozległe oparzenia. Co gorsze wcale nie trzeba jej dotykać, bowiem groźne są nawet olejki eteryczne wydzielane przez ten chwast. Do Polski został sprowadzony w czasach PRL. Planowano go wykorzystać jako paszę dla zwierząt, ale nie sprawdził się w tej roli.