Pierwsze święto patronalne 10. Świętokrzyskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej obyło się w Starachowicach. Połączone zostało z obchodami wykusowymi, bo naszym terytorialsom patronuje Eugeniusz Kaszyński „Nurt”. Taką decyzję podjął 1 marca minister obrony narodowej. Dekret w tej sprawie odebrał dowódca jednostki pułkownik Artur Barański przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
Oficjalne uroczystości zostały poprzedzone mszą świętą, po niej oddziały przemaszerowały na starachowicki Rynek, gdzie odbyła się uroczysta zbiórka. Zostały wręczone nagrody, odznaczenia i awanse na wyższe stopnie wojskowe. 13 żołnierzy dostało skierowanie na kurs oficerski Agrykola.
Żołnierzom obrony terytorialnej towarzyszyli parlamentarzyści i samorządowcy. Listy gratulacyjne przesłali premier i minister obrony narodowej. Wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek przypomniała, że choć terytorialsi dopiero od 18 miesięcy działają na terenie województwa, to już udowodnili, że zawołanie „Zawsze gotowi, zawsze blisko” jest dewizą ich postępowania. Podczas zagrożenia powodziowego żołnierze WOT pomagali przy umacnianiu wałów i ratowaniu dobytku mieszkańców. Wojewoda przytoczyła słowa mieszańców Zawichostu, że choć podobne sytuacje zdarzały się w okolicy od lat, to nigdy nie otrzymali takiej pomocy.
Przewodniczący senackiej komisji obrony narodowej senator Jarosław Rusiecki nawiązał do postaci patrona świętokrzyskiego WOT-u. Mówił o łączności pokoleń, wartości, które przyświecały Ponuremu, Nurtowi, Mariańskiemu, czy Robotowi, teraz kontynuują to żołnierze obrony terytorialnej. Życzył, aby miłość do ojczyzny i Gór Świętokrzyskich, która płynęła z męstwa i odwagi partyzantów, przyświecała również im w służbie Polsce i społecznościom lokalnym.
Poseł Krzysztof Lipiec przypomniał, że z powiatu starachowickiego wywodzi się największa liczba żołnierzy świętokrzyskiej brygady. Poseł dodał też, że nowy rodzaj sił zbrojnych został ustanowiony w Sejmie, aby żołnierze bronili najbliższej okolicy. Świętokrzyscy terytorialsi już potwierdzili, że są gotowi pracować dla swojej lokalnej społeczności.
Święto jest potrzebne, aby budować tożsamość – mówił natomiast pułkownik Artur Barański. Udział w obchodach wpływa na morale żołnierzy, daje okazję utożsamić się z wyznawanymi wartościami. Żołnierz, aby dzielnie walczyć, musi mieć poczucie odpowiedzialności i szlachetność, którą buduje się poprzez przekazywanie wartości.
Obecnie w 10. Świętokrzyskiej Brygadzie Wojsk Obrony Terytorialnej służy prawie 800 żołnierzy.
Po oficjalnych uroczystościach na placu na Szlakowisku zorganizowano piknik żołnierski. Można było zobaczyć uzbrojenie, jakim na co dzień posługują się terytorialsi, poznać tajniki ich służby, czy porozmawiać z żołnierzami. Były ćwiczenia w strzelaniu i rzucie granatem oraz pokazy pierwszej pomocy. Odbyły się zajęcia dla najmłodszych, dla nieco starszych IPN przygotował grę historyczną. Na zaproszenie terytorialsów przyjechali także rekonstruktorzy z Kielc i Połańca.
Ważnym elementem spotkania była akcja „Krwioobieg terytorialsa”, czyli oddawanie krwi przez żołnierzy. Punkt medyczny ulokowany został w budynku Zakładu Energetyki Cieplnej, a zgłaszali się wszyscy. Jak powiedziała Lidia Stalmasińska z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach, podczas pikniku planowane jest zebranie około 45 litrów krwi, aby to osiągnąć do punktu powinno się zgłosić ponad 100 osób.
Wśród żołnierzy obrony terytorialnej są także kobiety. Służbę traktują jako formę sprawdzenia swoich możliwości, udowodnienia bliskim, że potrafią więcej, niż prowadzenie domu.
Ewelina Klimczak, z zawodu krawcowa, mówi, że najtrudniej było jej przyzwyczaić się do rygoru i podporządkowania. Z kolei Wioletta Witkowska podkreśla, że służba u terytorialsów daje jej poczucie, że potrafi podjąć wiele zadań. Musi pogodzić obowiązki zawodowe, rodzinne i szkolenia w brygadzie, ale pomimo zmęczenia daje jej to wiele satysfakcji. Monika Jaworska natomiast najbardziej chwali sobie zajęcia ze strzelania, służba wojskowa to dla niej spełnienie niezrealizowanych marzeń z młodości.
W pikniku uczestniczyło wiele rodzin z dziećmi, jak mówili, rzadko jest okazja, aby zobaczyć z bliska sprzęt wojskowy. Pojawiły się głosy, aby podobne święto organizowane było w mieście co roku.